W styczniu była o krok od śmierci. Dziś głosowała


W niezwykle ważnym dla losów amerykańskiego budżetu głosowaniu w Izbie Reprezentantów, mimo wcześniejszych zapewnień i ustaleń, liczył się każdy głos. Wszyscy zdziwili się jednak, gdy na salę obrad przed głosowaniem weszła demokratyczna kongresmenka z Arizony, Gabrielle Giffords, ciężko ranna od strzału w głowę w wyniku zamachu 8 stycznia w Tucson.

Giffords pojawiła się w Kongresie po raz pierwszy po długotrwałym leczeniu w szpitalu i rehabilitacji, tylko po to, by zagłosować nad budżetem, który uchroni USA przed bankructwem.

Członkowie Izby zgotowali jej burzliwą owację. Liderka demokratycznej mniejszości Nancy Pelosi otarła nawet łzę: - Jej obecność tutaj, by upewnić się, że dotrzymamy zobowiązań wobec naszego wielkiego kraju, jest ważna i symboliczna - powiedziała Pelosi, nazywając pojawienie się Giffords "honorem dla tej izby".

Według CNN pojawienie się Giffords było zaskoczeniem, gdyż nikt z jej biura wcześniej nie poinformował kongresmenów o jej zamiarach.

Cudem ocalona

Giffords została poważnie ranna 8 stycznia po tym, jak szaleniec otworzył ogień w czasie wiecu w Tucson. Uzbrojony mężczyzna zabił sześć osób, a ranił 13. Jedna z kul trafiła w głowę właśnie Giffords.

Kongresmenka przez wiele godzin była w stanie krytycznym, ale lekarzom udało się ją uratować. Pomimo bardzo poważnych obrażeń, kobieta niezwykle szybko zaczęła dochodzić do siebie.

Od kilku miesięcy przechodzi rehabilitację, która jest konieczna, ponieważ pocisk poczynił szkody w jej mózgu i między innymi musi od nowa uczyć się mówić. Według jej współpracowników, Giffords nadal ma tylko ograniczoną zdolność do komunikacji.

Źródło: CNN, PAP