Cisza w Pakistanie. Żadnych nadzwyczajnych środków bezpieczeństwa, żadnych masowych protestów po zabiciu na terenie tego kraju Osamy bin Ladena. Tylko zażenowanie, że przez lata najbardziej poszukiwany człowiek świata ukrywał się w mieście, gdzie znajduje się garnizon wojskowy.
"Porażka Pakistanu, jeśli chodzi o wykrycie obecności tutaj najbardziej poszukiwanego człowieka świata, jest szokująca" - napisał pakistański dziennik "The News" w swoim edytorialu. W podobnym tonie wypowiadają się inne pakistańskie media.
Osama bin Laden został zabity podczas ataku amerykańskich sił specjalnych w mieście Abbotabad, położonym 60 km na północ od Islamabadu. Mieszkał tam od 2005 roku.
Przez długi czas fachowcy byli przekonani, że Osama bin Laden ukrywa się na terenach plemiennych, w górach na pograniczu afgańsko-pakistańskim. Ostatecznie okazało się, że przez lata przebywał niecałe 2 godziny drogi od stolicy Pakistanu i rzut kamieniem od akademii wojskowej.
Także pakistańscy internauci zabrali głos w sprawie takiego niedopatrzenia. Na portalach społecznościowych skrytykowano m.in. zachowanie prezydenta Asifa Alego Zardariego. "Najbardziej poszukiwany człowiek jest zabity na pakistańskiej ziemi, a prezydent nie wydaje odezwy do narodu, a zamiast tego pisze artykuł do Ameryki" - dziwi się jeden z nich. W najnowszym numerze "Washington Post" Zardari wyjaśniał udział Pakistańczyków w operacji zabicia bin Ladena.
Koniec Osamy bin Ladena
W niedzielę 1 maja po południu przeprowadzono w Pakistanie 40-minutową akcję, w trakcie której zabity został Osama bin Laden, jego dorosły syn, niezidentyfikowana kobieta i dwóch mężczyzn - jeden był posłańcem, dzięki któremu wywiad namierzył przywódcę Al-Kaidy, a drugi jego bratem.
Władze USA twierdzą, że po ich stronie nie było żadnych ofiar. Przyznały jedynie, że amerykański helikopter "z powodów technicznych" rozbił się podczas ataku.
Rezydencja, w której zabito terrorystę, znajdowała się w Abbotabad, mieście położonym 60 km na północ od Islamabadu.
Źródło: PAP