Wojna w Donbasie pochłonęła życie 10 tys. osób, 2 mln ludzi zostało zmuszonych opuścić swoje domy. Konflikt doprowadził do impasu między Moskwą i Zachodem w stylu zimnej wojny. Może mieć także inne, niebezpieczne skutki: ogromna ilość broni przeszła z rządowych magazynów w ręce formacji, które nie będą w stanie kontrolować tego procederu – pisze agencja Reutera.
"Ukraina po wojnie staje się skarbnicą na czarnym rynku handlu bronią" – tytułuje reportaż o przemycie broni z Donbasu agencja Reutera. Pisze, że po osiągnięciu w strefie walk względnego rozejmu, uzbrojenie trafia w ręce handlarzy, którzy znajdują się poza strefą konfliktu.
Reuters dotarł do rozmówców, którzy twierdzą, że największą popularnością cieszą się karabinki AK (kałasznikowy).
"Armia bliska upadku"
Przemycana broń pochodzi m.in. z magazynów, zajętych przez prorosyjskich rebeliantów w obwodach donieckim i ługańskim na początku wybuchu konfliktu w 2014 roku. Ale nie tylko.
"Ponieważ wtedy armia ukraińska była bliska upadku, na Ukrainie powstały nieregularne formacje wojskowe (bataliony ochotnicze - red.), które otrzymały broń z oficjalnych dostaw. Państwo jednak słabo te formacje kontrolowało. Dopóki trwały zacięte walki, broń pozostawała w strefie konfliktu. W lutym 2015 r. w Mińsku osiągnięto porozumienie w sprawie rozejmu. Walki nie ustawały, jednak ich intensywność zmalała, broń zaś zaczęła znikać z pola bitew" – pisze Reuters.
Powodem jest niedbalstwo
Oficjalne dane na Ukrainie wskazują, że przemyt broni rośnie. Reuters zaznacza, że w wielu przypadkach powodem jest niedbalstwo. Cytowany przez agencje szef policji w Słowiańsku (obwód doniecki) Siergiej Alioszin mówił, że dowódcy ukraińskich formacji zbrojnych nie kontrolują swoich arsenałów z bronią w należyty sposób. Nie zmuszają także żołnierzy, by oddawali broń.
– Wielu z nich zabiera ją do domu. Jedni tłumaczą, że zapomnieli oddać. Inni, że to miał być prezent dla przyjaciela. Później pojawiają się doniesienia o wybuchach na ulicach. To zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego – mówił Siergiej Alioszin.
Przedstawiciele ukraińskich służb twierdzą, że w niektórych przypadkach nieregularne formacje wojskowe (bataliony ochotnicze - red.) nie chcą zwracać broni władzom, którym przestali ufać.
Sporządzane listy
Prorosyjski separatysta o imieniu Igor mówił agencji Reutersa, że sprzedaż nielegalnej broni ze wschodu Ukraina przestała być "sporadyczna". – Wcześniej przemycali wszystko, co popadnie w ręce. Teraz odbywa się to w sposób kulturalny, na podstawie zapisów. Są sporządzane nawet listy – stwierdził. Mówi, że przemyt broni z kontrolowanych przez rebeliantów terenów trafia do Rosji, zaś procederem tym zajmują się głównie separatyści z Czeczenii i Inguszetii.
Dokąd trafia przemycana z Donbasu broń? "Na rynku nielegalnego handlu bronią w Europie Zachodniej, gdzie największym popytem cieszą się niewielkie partie lekkiej broni palnej, dominują dostawcy z państw byłej Jugosławii. Większa część broni ukraińskiej może trafiać do takich państw, jak Irak, Syria i Libia, gdzie istnieje zapotrzebowanie na ciężkie uzbrojenie" – podkreśla Reuters.
Autor: tas//gak / Źródło: Reuters, nv.ua, zn.ua
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Obrony Ukrainy