Tu nie chodzi o "pokój", tylko o zyski - tak wizytę Viktora Orbana w Moskwie skomentował ambasador USA w Budapeszcie David Pressman.
Premier Węgier udał się w piątek do Moskwy i rozmawiał z rosyjskim dyktatorem Władimirem Putinem. Ma to być część jego "misji pokojowej". Viktor Orban pojechał tam trzy dni po niespodziewanej wizycie w Kijowie, gdzie pojawił się po raz pierwszy od rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku.
Ambasador USA: nie chodzi o "pokój", tylko o zyski
Wizytę w rosyjskiej stolicy skomentował ambasador USA na Węgrzech David Pressman. "Nie chodzi tu o 'pokój', tylko o zyski. To ogromna szkoda dla Węgrów i relacji Węgier z ich sojusznikami" - ocenił.
"Dopóki Orban nie będzie nalegał, by Putin zakończył swoją brutalną wojnę na warunkach, które szanują suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, nie będzie on mediatorem" - napisał szef amerykańskiej placówki w stolicy Węgier.
Dyplomata przypomniał jednocześnie swój wpis z połowy października, w którym skrytykował spotkanie Orbana z Putinem w Pekinie. "Przywódca Węgier decyduje się stanąć po stronie człowieka, którego siły są odpowiedzialne za zbrodnie przeciwko ludzkości na Ukrainie. Jest (Orban) osamotniony wśród naszych sojuszników" - napisał wówczas ambasador. "Podczas gdy Rosja atakuje ukraińskich cywilów, Węgry błagają o umowy handlowe" - dodał.
Kilka dni przed wizytą węgierskiego premiera na Kremlu, Pressman z zadowoleniem przyjął podróż Orbana do Kijowa, określając ją słowem "postęp".
Napięte stosunki USA-Węgry
Od początku prezydentury Joe Bidena stosunki węgiersko-amerykańskie pozostają napięte. Waszyngton krytykuje politykę rządu w Budapeszcie m.in. w zakresie rządów prawa, społeczności LGBTQ+ oraz bliskich relacji z Rosją. Z kolei Orban i jego współpracownicy otwarcie popierają Donalda Trumpa, który w listopadzie zmierzy się z Bidenem w wyborach prezydenckich.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA/VALERIY SHARIFULIN