Stany Zjednoczone potępiły w piątek aresztowania w Wenezueli osób rzekomo związanych z nieudanym zamachem na prezydenta tego kraju Nicolasa Maduro. Zaapelowały także o przeprowadzenie niezależnego śledztwa w tej sprawie.
Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert powiedziała, że Stany Zjednoczone potępiają to, co w Wenezueli określane jest mianem "arbitralnych zatrzymań i przymusowych zeznań".
- Potępiając polityczną przemoc, która miała miejsce 4 sierpnia, Stany Zjednoczone nawołują reżim Maduro, by szanował rządy prawa - oświadczyła Nauert.
W związku ze śledztwem w sprawie zamachu na Maduro w areszcie przebywa obecnie 14 osób. Nauert podkreśliła, że istnieją podejrzenia, iż wobec zatrzymanych stosowane są tortury w celu wymuszenia na nich zeznań.
Zaapelowała także o uwolnienie wszystkich związanych z tą sprawą osób.
"Zamach" na prezydenta
Do ataku na Maduro doszło 4 sierpnia w Caracas, gdy prezydent Wenezueli wygłaszał przemówienie podczas uroczystości wojskowej. Wśród uczestników eksplodowało wówczas kilka dronów, a jeden z wybuchów nastąpił niedaleko ustawionego na ulicy podwyższenia, z którego przemawiał szef państwa. Maduro przerwał wystąpienie i oddalił się z miejsca zdarzenia, ale rannych zostało siedmiu żołnierzy.
Wkrótce po zamachu rozpoczęły się zatrzymania osób rzekomo związanych z nieudaną próbą pozbawienia życia głowy państwa. Nakaz aresztowania dotyczył także Julio Borgesa - jednego z najbardziej prominentnych liderów wenezuelskiej opozycji i deputowanego, który przebywa na uchodźstwie w Kolumbii.
10 sierpnia parlament Wenezueli - jedyna instytucja w tym kraju zdominowana przez opozycję - zwrócił się do wspólnoty międzynarodowej o wsparcie. Tego samego dnia Unia Europejska zaapelowała o przeprowadzenie w sprawie zamachu "pełnego i transparentnego śledztwa (...), by odtworzyć przebieg wydarzeń z pełnym poszanowaniem dla państwa prawa i praw człowieka".
Autor: momo/adso/kwoj / Źródło: PAP