W Nowym Jorku doszło do katastrofy śmigłowca. Maszyna runęła do rzeki Hudson na wysokości dolnego Manhattanu. Zginęło sześć osób - dyrektor firmy Siemens Agustin Escobar wraz z rodziną i pilot śmigłowca.
Helikopter wpadł w czwartek do rzeki u wybrzeży New Jersey. Uczestniczący w konferencji prasowej po drugiej stronie rzeki, na Manhattanie, burmistrz Eric Adams potwierdził śmierć sześciu osób. Dodał, że wszystkich wydobyto z wody.
- Zginęło troje dorosłych i troje dzieci, rodzina z Hiszpanii i pilot. Ich ciała zostały odzyskane. Nasze myśli są z rodzinami tych, którzy byli na pokładzie i wszystkimi sześcioma, którzy byli na pokładzie helikoptera - mówił Adams.
Stacja CNN i dziennik "New York Times" informowały, że wśród ofiar jest Agustín Escobar, dyrektor wykonawczy niemieckiej firmy technologicznej Siemens oraz jego rodzina, którzy przybyli do Ameryki z Hiszpanii.
W piątek firma potwierdziła te informacje. "Jesteśmy głęboko zasmuceni tragiczną katastrofą helikoptera, w której zginęli Agustín Escobar i jego rodzina. Składamy najszczersze kondolencje wszystkim jego krewnym" - przekazał Siemens cytowany przez agencję Reutera.
"Straszna katastrofa"
Do katastrofy odniósł się w mediach społecznościowych prezydent Donald Trump. "Straszna katastrofa helikoptera na rzece Hudson. Wygląda na to, że sześć osób – pilot, dwoje dorosłych i troje dzieci – odeszło. Materiał filmowy z miejsca zdarzenia jest wstrząsający. Niech Bóg błogosławi rodziny i przyjaciół ofiar. Sekretarz Transportu, Sean Duffy, wraz ze swoim zespołem ekspertów zajmuje się tą sprawą. Wkrótce zostaną podane informacje na temat przyczyn i okoliczności tej tragedii" - napisał Trump.
W katastrofie śmigłowca zginęło sześć osób
- Jednostki NYPD (policji nowojorskiej) z lotnictwa, portu, nurkowie i patrol odpowiedziały na wezwanie. Nasze pierwsze jednostki dotarły na miejsce zdarzenia w ciągu kilku minut. Nasi nurkowie NYPD weszli do wody wraz z personelem ratowniczym z FDNY (straży pożarnej), Port Authority (władz transportowych) i różnych agencji z New Jersey - wyliczyła komisarz NYPD Jessica Tisch. Jak dodała, nurkowie NYPD wyciągnęli cztery osoby z miejsca katastrofy, a nurkowie FDNY wydobyli kolejne dwie. - Natychmiast podjęto działania ratunkowe na statkach na miejscu zdarzenia, a także na przyległym nabrzeżu. Cztery ofiary uznano za zmarłe na miejscu zdarzenia, a dwie kolejne przewieziono do lokalnych szpitali, gdzie niestety obie zmarły z powodu odniesionych obrażeń - wyjaśniła Tisch.
Podanie nazwisk ofiar zostało w tej chwili wstrzymane, w oczekiwaniu na powiadomienie w pierwszej kolejności rodzin. Wstępne dochodzenie prowadzi FBI.
"Śledzimy doniesienia o katastrofie śmigłowca na rzece Hudson między Nowym Jorkiem a New Jersey. W tej chwili, na podstawie danych ADS-B i lokalizacji aktywności SAR, uważamy, że maszyną biorącą udział w zdarzeniu był helikopter N216MH, Bell 206L-4 LongRanger IV" – przekazał serwis FlightRadar24.
Leciał popularną trasą turystyczną
Rozbity helikopter to Bell 206L-4 LongRanger IV, należał do firmy turystycznej New York Helicopter Charter. Zgodnie z danymi Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), został wyprodukowany w 2004 roku, a certyfikat zdatności do lotu posiadał od 2016 roku i był ważny do roku 2029. Po starcie helikopter obrał popularną trasę turystyczną, przelatując nad Governor's Island, minął Statuę Wolności, a następnie skierował się w górę rzeki Hudson, wzdłuż zachodniej strony Manhattanu. Zawrócił za mostem George'a Washingtona i leciał z powrotem wzdłuż brzegu rzeki, by o godzinie 15:15 czasu lokalnego (21:15 czasu polskiego) rozbić się w pobliżu molo w Hoboken, w stanie New Jersey. W momencie uderzenia w wodę helikopter był obrócony do góry podwoziem.
Autorka/Autor: asty,js/ads
Źródło: PAP, TVN24, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: SARAH YENESEL/PAP/EPA