Mieszkanka Florydy ukradła radiowóz zastępcy szeryfa hrabstwa Marion, po czym - uciekając przed funkcjonariuszami - zderzyła się z innym pojazdem, zabijając siebie i dwie inne osoby. O zdarzeniu z czwartku 1 lutego poinformowały w ostatnich dniach amerykańskie media.
Billy Woods, szeryf hrabstwa, opowiedział na konferencji prasowej, jak doszło do tego zdarzenia. Policjanci dostali zgłoszenie o kobiecie próbującej zabrać starszej osobie kluczyki do samochodu. Na miejscu zastali 33-letnią Kendrę Boone, której zastępca szeryfa kazał stanąć przy radiowozie. Gdy funkcjonariusz wysiadł z auta, kobieta wskoczyła do niego na miejsce pasażera, a następnie przesiadła się na miejsce kierowcy. Gdy policjant zorientował się, co robi, próbował ją zatrzymać, jednak bez skutku. Boone uciekała autostradą, jadąc z prędkością "znacznie przekraczającą 100 mil/h (160 km/h)". W końcu jednak straciła panowanie nad pojazdem, zjechała na przeciwny pas ruchu i zderzyła się z jadącym w przeciwnym kierunku pickupem. 33-latka, 73-letni kierowca pickupa i 72-letnia pasażerka zginęli na miejscu. Kolejna osoba w stanie krytycznym została zabrana do szpitala.
ZOBACZ TEŻ: Uciekał z miejsca zabójstwa w Baltimore. Policja ruszyła w pościg, zepchnęła auto z drogi
Szeryf broni swojego zastępcy
Jak podaje New York Post, szeryf Billy Woods przyznał w rozmowie z reporterami, że policjanci spanikowali, gdy dowiedzieli się o skradzionym pojeździe. - Wiemy, co jest w radiowozie. Jest tam broń długa. Ta kobieta stanowiła realne zagrożenie dla życia ludzkiego. Woods bronił też swojego zastępcy, któremu 33-latka ukradła samochód. - Mój zastępca nie zrobił absolutnie nic złego - stwierdził. Jak piszą media, Kendra Boone miała bogatą przeszłość kryminalną. Niedawno opuściła więzienie.
Źródło: NY Post, People
Źródło zdjęcia głównego: Fedorovekb/Shutterstock