Dwójka rodzeństwa cudem uniknęła tragedii po tym, jak przypadkiem znalazła się na linii ognia między zamaskowanym zabójcą a jego ofiarą. Dramatyczne sceny, które rozegrały się na nowojorskiej ulicy, zarejestrowały kamery monitoringu. To kolejna odsłona fali przestępstw z użyciem broni, z którą zmaga się miasto.
Do zdarzenia doszło w czwartek o godzinie 18.45 czasu miejscowego na nowojorskim Bronksie. Na nagraniu z monitoringu miejskiego, które zostało opublikowane przez policję, widać, jak uzbrojony i zamaskowany bandyta goni mężczyznę w czerwonej bluzie, celując do niego z broni. Uciekający w popłochu 24-latek potyka się i wpada na biegnące chodnikiem rodzeństwo - pięcioletniego chłopca i 10-letnią dziewczynkę. Cała trójka upada na ziemię.
Napastnik oddaje strzały w stronę lężącego mężczyzny, desperacko próbującego uniknąć kuli. Na linii ognia znajdują się spanikowane dzieci, przypadkiem schwytane w śmiertelną pułapkę. Przerażony chłopiec podnosi się z ziemi, chcąc ruszyć do ucieczki. Jego starsza siostra chwyta go jednak za rękę, sprowadza do parteru i obejmuje w obronnym geście.
Na dramatycznym nagraniu widać także innych przechodniów, szukających schronienia, gdy zamaskowany bandyta oddaje z bliska kolejne strzały w stronę swojej ofiary. Po około ośmiu sekundach napastnik odbiega sprintem z miejsca zdarzenia.
24-latek, który został postrzelony w plecy i obie nogi, trafił do szpitala. Jak przekazała policja, jest w stanie stabilnym. Dzieci cudem nie zostały ranne. Do tej pory nie udało się schwytać sprawcy. Policja opublikowała w mediach społecznościowych jego zdjęcie i prosi o pomoc w zidentyfikowaniu mężczyzny.
Fala przestępstw z użyciem broni
Jak pisze "New York Times", Nowy Jork nęka w ostatnim czasie fala strzelanin. Często ich ofiarami padają dzieci. Nieco ponad tydzień przed opisanymi wydarzeniami na Bronksie, śmiertelnie postrzelono 10-letniego chłopca w Queens. W maju doszło do strzelaniny na Times Square, w której ranna została czteroletnia dziewczynka.
Nowojorski dziennik zwraca uwagę, że w czasie pandemii nastąpił wzrost przemocy z użyciem broni w USA. Problem dotyka wielu miast w całych Stanach Zjednoczonych. Jak wynika ze statystyk Departamentu Policji w Nowym Jorku od początku roku do 13 czerwca od kuli zginęło tam 721 osób. To - jak zauważa "NYT" - najwięcej ofiar od 2002 roku. Dziennik zwraca uwagę, że wzrost przestępczości ma miejsce głównie w kilku częściach Nowego Jorku, w tym w dzielnicy Bronks, gdzie w czwartek doszło do strzelaniny.
Nic więc dziwnego, że problem przestępczości stał się dominującym tematem w wyścigu o urząd burmistrza miasta. Wybory odbędą się w najbliższy wtorek.
Źródło: New York Time, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NYPD NEWS