Uczestnicy antyrasistowskiej demonstracji w Durham w stanie Karolina Północna obalili blisko stuletni pomnik żołnierzy Konfederacji. Manifestacja została zorganizowana w proteście wobec niedawnego wiecu białych nacjonalistów w Wirginii.
Kilkudziesięciu protestujących w poniedziałek zebrało się przed dawnym budynkiem sądu, mieszczącym obecnie państwowe urzędy. Przystawili drabinę do pomnika z 1924 roku, przedstawiającego żołnierza z bronią w ręku, zarzucili mu pętlę na głowę i ciągnąc za linę, zrzucili pomnik z cokołu.
Zdjęcia na obalonej rzeźbie
Część demonstrantów robiła sobie zdjęcia, siedząc lub stojąc na obalonej rzeźbie. Radiowozy wyłączyły pobliską ulicę z ruchu. Funkcjonariusze nie interweniowali, część z nich jedynie nagrywała wydarzenia. Gdy zapadł zmierzch, uczestnicy protestu spokojnie rozeszli się do domów.
Organizatorzy demonstracji oświadczyli, że odbyła się ona w proteście przeciw sobotniemu wiecowi białych nacjonalistów w Charlottesville w stanie Wirginia. Doszło tam do starć z uczestnikami kontrdemonstracji, a jedna osoba zginęła pod kołami samochodu, który wjechał w tłum zachowujących się pokojowo kontrdemonstrantów.
Rasistowski wiec odbywał się w proteście przeciw planowanemu przez władze miejskie usunięciu pomnika generała Roberta E. Lee, dowódcy wojsk Konfederacji w czasie wojny secesyjnej.
W reakcji na obalenie pomnika demokratyczny gubernator Roy Cooper napisał na Twitterze: "Rasizm i zabójcza przemoc w Charlottesville są nie do przyjęcia, ale są lepsze sposoby na usuwanie takich pomników".
Debata o usuwaniu pomników
Wydarzenia w Wirginii sprawiły, że w sąsiedniej Karolinie Północnej na nowo rozgorzała debata o usuwaniu z przestrzeni publicznej pomników i innych symboli Konfederacji, która podczas wojny secesyjnej (1861-1865) walczyła między innymi o zachowanie niewolnictwa - poinformowała agencja Associated Press.
Od 2015 roku w tym stanie obowiązuje jednak prawo, które zakazuje usuwania takich obiektów z przestrzeni publicznej bez zgody władz stanowych.
Autor: tas/sk / Źródło: PAP