Policja: miał zabić nożem matkę własnych dzieci, a je same zostawić na śmierć w pożarze

Źródło:
FOX 35 Orlando, Newsweek
Daytona Beach na Florydzie
Daytona Beach na Florydzie
Google Earth
Mężczyzna został ugryziony przez aligatora w mieście Daytona BeachGoogle Earth

34-letni mężczyzna został zatrzymany w związku z zabójstwem i pożarem w Daytona Beach na Florydzie. Według amerykańskich mediów jest on podejrzany o zabicie nożem matki swoich dzieci, a następnie podpalenie jej apartamentu. W pożarze zginęło jedno dziecko, pozostała dwójka walczy o życie w szpitalu.

Strażacy z Daytona Beach na Florydzie zostali wezwani we wtorek, krótko przed północą czasu lokalnego, do pożaru w mieszkaniu przy Beville Road. Jak wynika z cytowanego przez FOX 35 Orlando raportu, apartament był "całkowicie objęty płomieniami, a z okien i drzwi wydobywały się gęste kłęby czarnego dymu". Po wejściu do środka ratownicy znaleźli trójkę dzieci w wieku 10 miesięcy oraz 4 i 5 lat, wszystkie były w stanie krytycznym. Najmłodszemu nie udało się uratować życia, starsze przebywają obecnie w szpitalu w Gainesville, podłączone do aparatury wspomagającej oddychanie.

Jak podają służby w mieszkaniu znajdowało się również ciało kobiety, której zgon stwierdzono na miejscu. To 30-letnia Den'Jah Moore, matka trójki dzieci. Według mediów miała wiele ran kłutych.

ZOBACZ TEŻ: Strzelanina w czasie halloweenowej imprezy. Nie żyją co najmniej dwie osoby, kilkanaście jest rannych

Floryda. Zatrzymany za zabójstwo i podpalenie

Według stacji FOX 35 detektywi początkowo chcieli się skontaktować z 34-letnim Charlesem Ivy, który - jak pisze portal - jest ojcem przynajmniej dwójki z dzieci, by powiadomić go o pożarze. Kilkakrotne próby nie przyniosły jednak skutku. Gdy podjechali przed jego dom w Ormond Beach, zobaczyli jak ładuje walizki do samochodu. Zatrzymali go kilka przecznic dalej, informuje portal.

Ivy trafił do aresztu bez możliwości wyjścia za kaucją. Cytowany przez Newsweeka Jakari Young, szef miejscowej policji mówi, że nie ma na razie jasnego motywu zabójstwa i podpalenia, a śledztwo trwa. Jak dodał, mężczyzna nie przyznaje się do winy, ale śledczy dysponują nagraniem z kamer drogowych, na których widać jak podejrzany opuszcza miejsce zdarzenia mniej więcej w momencie wybuchu pożaru. Miał przy sobie również telefon ofiary.

W rozmowie z portalem komendant podkreślił, że zatrzymany mężczyzna "zasługuje na specjalne miejsce za bramami piekieł". Szef policji, który w lokalnym komisariacie służy od 22 lat dodaje, że to najstraszliwsza zbrodnia, z jaką miał do czynienia w całej swojej karierze.

ZOBACZ TEŻ: Zabili węża, który ważył blisko 90 kilogramów

Autorka/Autor:am

Źródło: FOX 35 Orlando, Newsweek

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock