Przywódca republikańskiej większości w Senacie USA Mitch McConnell powiedział we wtorek, że jest "bardzo prawdopodobne", że senacka komisja ds. wywiadu zajmie się kontaktami byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna z rosyjskim ambasadorem.
Flynn ustąpił ze stanowiska w poniedziałek wieczorem po serii publikacji o jego rozmowach z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie Siergiejem Kislakiem na temat amerykańskich sankcji wobec Rosji. Rozmowy toczyły się w grudniu, czyli jeszcze za prezydentury Baracka Obamy. - Komisja ds. wywiadu już bada rosyjską ingerencję w nasze wybory (...). Jest wysoce prawdopodobne, że będzie chciała przyjrzeć się także temu epizodowi, ma taką jurysdykcję - powiedział McConnell dziennikarzom. Dodał, że decyzja, czy zająć się sprawą, należy do samej komisji.
24 dni na stanowisku prezydenckiego doradcy
Bezpośrednio przed rezygnacją Flynna dziennik "Washington Post" podał, że pod koniec stycznia p.o. minister sprawiedliwości i prokurator generalnej Sally Yates poinformowała wysokiej rangi urzędników Rady Bezpieczeństwa Narodowego oraz radcę prawnego Białego Domu Donalda McGahna, że Flynn zataił przed najbliższym otoczeniem prezydenta Trumpa tematykę swoich rozmów z ambasadorem Rosji Kislakiem. Podając częściowo nieprawdziwy opis swoich rozmów z Kislakiem, Flynn - zdaniem Yates - naraził się na możliwość szantażu ze strony władz Rosji. Z opinią Yates zgodzili się pod koniec sprawowania władzy przez Baracka Obamę dyrektor wywiadu James Clapper oraz John Brennan, ówczesny szef CIA. Flynn, emerytowany generał piechoty morskiej i były dyrektor Agencji Wywiadu Ministerstwa Obrony USA, funkcję prezydenckiego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego sprawował zaledwie trzy tygodnie i trzy dni - najkrócej w historii.
Autor: tmw/sk / Źródło: PAP