"Washington Post" nie rekomenduje żadnego kandydata na prezydenta. Bezos broni decyzji, gazeta traci 250 tysięcy subskrybentów

Źródło:
PAP

Właściciel "Washington Post" Jeff Bezos broni swej decyzji, zgodnie z którą dziennik nie poprze w amerykańskich wyborach prezydenckich Kamali Harris. 250 tysięcy osób zrezygnowało w związku z tym z cyfrowej prenumeraty gazety, a kilkoro dziennikarzy odeszło z redakcji.

W piątek wydawca "Washington Post" Will Lewis powiadomił, że dziennik nie poprze żadnego kandydata na prezydenta w tegorocznym wyścigu o najwyższy urząd w Ameryce. "WP" poinformował, że decyzję taką podjął Bezos - właściciel gazety, miliarder i założyciel Amazona.

W reakcji na tę decyzję do poniedziałku w południe około 250 tys. osób zdecydowało się wycofać cyfrową subskrypcję "WP" – podał portal amerykańskiego nadawcy publicznego NPR, powołując się na osoby zaznajomione z finansami redakcji. Stanowi to 10 proc. z 2,5 mln abonentów dziennika.

Decyzji sprzeciwiła się także część redakcji. 20 dziennikarzy podpisało oświadczenie, w którym ocenili, że jest to "porzucenie fundamentów redakcyjnych przekonań dziennika, który kochamy".

Z "WP" odeszło też kilkoro pracowników, w tym David Hoffman, który otrzymał w 2024 r. nagrodę Pulitzera przyznawaną za wybitne osiągnięcia dziennikarskie. W liście rezygnacyjnym napisał, że USA stoi przed "bardzo realnym zagrożeniem autokracji" jeśli wybory wygra Donald Trump. - Uważam za trudne do obrony to, że straciliśmy swój głos w tym niebezpiecznym czasie - dodał Hoffman.

Bezos broni swojej decyzji

Decyzja o tym, że "WP" nie poprze żadnego z kandydatów zapadła w dniu, w którym doszło do spotkania między Trumpem a kierownictwem Blue Origin, firmy z sektora przemysłu kosmicznego należącej do Bezosa. Jak pisze NPR, wzbudziło to obawy, że wydarzenia te mogą być powiązane.

Jeff Bezoslev radin / Shutterstock.com

W poniedziałek wieczorem Bezos na łamach "WP" opublikował komentarz w obronie swej decyzji, w którym oświadczył, że nie kierowały nim interesy biznesowe. Przyznał jednak, że moment jej ogłoszenia – na parę dni przed wyborami, gdy rozgrywka jest bardzo wyrównana - był "niefortunny".

Zastrzegł, że nie była to "intencjonalna strategia". "Nie pozwolę na to, aby ta gazeta traciła na znaczeniu i przyćmiły ją (…) podkasty czy media społecznościowe. (…) Teraz bardziej niż kiedykolwiek świat potrzebuje wiarygodnego i niezależnego głosu" – skwitował.

Autorka/Autor:asty

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: lev radin / Shutterstock.com