Student uniwersytetu w Georgii zginął od uderzenia śmigła samolotu, który wynajął na randkę z dziewczyną. Para poleciała na kolację do innego miasta w niedzielny wieczór. Tragedia wydarzyła się, gdy po powrocie opuszczali maszynę.
Do wypadku doszło 16 października na lotnisku Statesboro-Bulloch w mieście Statesboro w stanie Georgia. 21-letni Sani Aliyu, student drugiego roku zarządzania na Georgia Southern University, wynajął mały jednosilnikowy samolot 2005 Cessna 172S, aby wraz z dziewczyną polecieć na kolację w niedzielny wieczór do miasta Savannah.
Jak doszło do tragedii?
Gdy wracali do Statesboro, maszyna bezpiecznie wylądowała na lotnisku około godziny 22:35. Po wylądowaniu partnerka Aliyu wysiadła i poszła w kierunku tyłu samolotu. Jak poinformował sędzia śledczy Jake Futch, Aliyu wysiadł i ruszył w stronę przodu maszyny. - Gdy szedł, śmigło uderzyło go w głowę, zabijając na miejscu - powiedział. Śmigło miało uderzyć go dwukrotnie.
Na pokładzie samolotu znajdowały się łącznie cztery osoby, w tym dwóch pilotów. - Nikt nie jest tak naprawdę winny. To był wypadek - ocenił kapitan Todd Hutchens z biura szeryfa hrabstwa Bulloch. Śledztwo w sprawie tragedii prowadzi Federalna Administracja Lotnictwa wraz z Narodową Radą Bezpieczeństwa Transportu.
Dziekan uniwersytetu w Georgii, dr Aileen C. Dowell, przekazała, że jest "zasmucona" informacją o tragicznym zdarzeniu. "Jestem w kontakcie z jego (Sani'ego Aliyu - red.) rodziną i wykładowcami. Wykorzystujemy wszelkie dostępne środki, aby zapewnić wsparcie i wszelką inną pomoc, jakiej uniwersytet może udzielić" - oświadczyła.
Źródło: The Telegraph, The Independent
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock