Były prezydent USA Donald Trump oficjalnie ogłosił zamiar ubiegania się o prezydenturę w wyborach w 2024 roku. - Aby uczynić Amerykę znowu wielką, dziś ogłaszam moją kandydaturę na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych - mówił do wiwatującego tłumu zebranego w jego posiadłości na Florydzie we wtorek wieczorem. Wcześniej zespół Trumpa złożył papiery rejestrujące komitet do Federalnej Komisji Wyborczej.
Donald Trump stwierdził, że Ameryka jest upadającym krajem, a jego zadaniem będzie "wzięcie się za najbardziej skorumpowane i zakorzenione siły, jakie można sobie wyobrazić". Dodał, że to nie jest zadanie dla "polityka, albo konwencjonalnego kandydata".
Były prezydent zarzucał, że pod rządami Joe Bidena Stany Zjednoczone są pośmiewiskiem dla całego świata, o czym świadczy wycofanie się z Afganistanu i wojna na Ukrainie, która - jak stwierdził - nigdy by się nie wydarzyła, gdyby on był prezydentem. - Nasi wrogowie mówią o nas z pogardą i śmiechem i drwinami przez te dwa wydarzenia - mówił Trump. Zarzucił przy tym Bidenowi, że "prowadzi nas na skraj wojny nuklearnej, koncepcji niewyobrażalnej zaledwie dwa krótkie lata temu".
- Aby uczynić Amerykę znowu wielką, dziś ogłaszam moją kandydaturę na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych - powiedział Trump podczas wystąpienia w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie.
Wcześniej zespół Trumpa złożył papiery rejestrujące komitet do Federalnej Komisji Wyborczej.
Problemy republikanów
Do ogłoszenia Trumpa doszło tuż po nadspodziewanie słabym wyniku Partii Republikańskiej i wspieranych przez niego kandydatów w wyborach do Kongresu i władz stanowych. Porażki wybranych przez niego kandydatów w kluczowych stanach sprawiły, że część wspierających go do niedawna polityków republikanów publicznie zaczęła się od niego odcinać i twierdzić, że nie powinien być kandydatem partii na prezydenta.
Wśród chóru innych krytyków, kongresmen z Alabamy Mo Brooks, który występował z Trumpem podczas wiecu pod Kapitolem 6 stycznia 2021 r., stwierdził w poniedziałek, że jest "nieuczciwy, nielojalny, niekompetentny i nieokrzesany", a jego wybór byłby błędem. Według mediów część działaczy republikanów próbowała też odwieść Trumpa od ogłaszania swojej kandydatury we wtorek, obawiając się, że zaszkodzi to szansom kandydata partii w drugiej turze wyborów o mandat senatora z Georgii.
Część sondaży opublikowanych po ubiegłotygodniowych wyborach wskazała, że większość wyborców republikanów woli, by kandydatem na prezydenta był gubernator Florydy Ron DeSantis, który uzyskał reelekcję pokonując swojego rywala niemal o 20 punktów procentowych.
Źródło: PAP, Reuters