O wtorkowym ataku na stacji metra w Nowym Jorku mówili świadkowie zdarzenia. Jedna z kobiet relacjonowała, iż "padło tak wiele strzałów, że straciła rachubę". "Nikt z nas z przodu nie wiedział, co się dzieje. Ale ludzie walili i patrzyli za siebie, biegli" - mówiła inna, która znajdowała się w wagonie pociągu w czasie ataku. Inny świadek wspominał mężczyznę, który mimo odniesionych ran ostrzegał pasażerów przybywających na stację o sytuacji.
We wtorek około godziny 8.30 (14.30 czasu polskiego) doszło do ataku w metrze w Nowym Jorku na Brooklynie. 16 osób zostało rannych, a 10 z nich ma rany postrzałowe - poinformowały służby. Początkowo podawano, że znaleziono również niezdetonowane ładunki wybuchowe. Jak się okazało, były to granaty dymne. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia i nie został jeszcze złapany. Według wstępnych ustaleń to mężczyzna, który miał na sobie zieloną kamizelkę używaną na placach budowy. Był też wyposażony w maskę przeciwgazową.
Relacje świadków. "Przestała strzały liczyć, było ich tak dużo"
Korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona przytaczał relację kobiety, która - jak mówił - była świadkiem zdarzenia. Według niej sprawca miał rzucić na peron obiekt w kształcie cylindra, który iskrzył. Następnie miał pojawić się dym, a potem paść strzały.
Przekazał, iż świadek mówił, że "w pewnym momencie przestała te strzały liczyć, było ich tak dużo".
Podobną relację opisał "New York Post". Gazeta napisała, że kobieta przedstawiająca się jako Claire, która była w wagonie, gdy doszło do ataku, powiedziała, iż "wystrzelono tak wiele pocisków, że straciła rachubę". - Było ich dużo. Nawet nie wiem ile - dodała.
Mówiła, że widziała, jak jakiś mężczyzna "upuścił 'jakiś cylinder'", z którego wydostawały się iskry. Przyznała, iż początkowo myślała, że był on pracownikiem obsługi metra, ponieważ był ubrany na pomarańczowo.
Świadkowie o zdarzeniu w nowojorskim metrze. "Reakcja pasażerów była przerażająca"
Juliana Fonda, która pracuje w radiu WNYC, powiedziała lokalnemu serwisowi informacyjnemu Gothamist, że usłyszała strzały w sąsiednim wagonie metra.
"Reakcja pasażerów była przerażająca, ponieważ próbowali dostać się do naszego wagonu, z dala od czegoś, co działo się z tyłu pociągu" - wspominała. "Nikt z nas z przodu nie wiedział, co się dzieje. Ale ludzie walili i patrzyli za siebie, biegli" - powiedziała.
Dodała, że słyszała "dużo głośnych wystrzałów" oraz że w innym wagonie był dym.
Konrad Aderer, który jechał do pracy, miał właśnie wejść na stację, kiedy zobaczył mężczyznę z krwawiącymi nogami, który wyjaśniał, co stało się.
- Po prostu powiedział, że wiele osób krwawi - mówił Aderer w rozmowie telefonicznej z Fox News. - Mimo tego, że był ranny, upewniał się, że wszyscy ludzie zostali zaalarmowani - dodał.
Atak w metrze w Nowym Jorku. "Cały wagon był ogarnięty dymem"
Yav Montano, który jechał do pracy, powiedział CNN, że w pewnym momencie wybuchł granat dymny lub bomba dymna i usłyszał coś, co brzmiało jak fajerwerki. Przekazał, że pociąg był wtedy między stacjami, więc spanikowani pasażerowie próbowali przenieść się do innego wagonu, aby oddalić się od dymu.
- Cały wagon był ogarnięty dymem - wskazywał. Dodał, że jego maseczka sanitarna stała się "czarna" od niego.
Źródło: TVN24, New York Post, Reuters, CNN