37-letni Marvin Alexan Fernandez Chicas utonął w jeziorze w USA po tym, jak uratował dwójkę dzieci. Jak przekazał komendant lokalnej straży pożarnej, mężczyzna nie umiał pływać. Dzieciom udało się wyjść na brzeg, on sam nie zdołał już jednak wypłynąć.
Do zdarzenia doszło 29 czerwca. 37-letni Marvin Alexan Fernandez Chicas spędzał czas nad brzegiem jeziora Nockamixon niedaleko Allentown w stanie Pensylwania, łowiąc ryby ze znajomymi i swoim 3-letnim synem. W pewnym momencie zauważył, że dwójka kąpiących się w zbiorniku dzieci "wydaje się być w niebezpieczeństwie" i rzucił się im na pomoc - przekazało biuro koronera hrabstwa Bucks w stanie Pensylwania. Wkrótce potem mężczyzna sam "zniknął pod wodą". Sekcja zwłok wykazała, że jego utonięcie było nieszczęśliwym wypadkiem.
Mężczyzna uratował dwójkę dzieci, sam utonął
Komendant straży pożarnej z Haycock Harry Grim przekazał w rozmowie z lokalną stacją WFMZ-TV, że służby otrzymały zawiadomienie od dwójki dzieci o tonącym mężczyźnie. Na miejscu zjawiło się około dziesięciu nurków, którzy zdołali wydobyć ciało 37-latka po dwóch godzinach poszukiwań. Znajdowało się około 7-8 metrów od brzegu.
Grim wyjaśnił, że dzieci przekazały ratownikom, że gdy kąpały się w wodzie, miały "kłopoty", a mężczyzna chciał im pomóc, choć nie potrafił pływać. - Dzieci wypłynęły, a on nie - powiedział komendant. Zwrócił uwagę, że pływanie w tym jeziorze jest zabronione, gdyż zbiornik ten nie ma gładko ukształtowanego dna. W dodatku o tej porze roku "widoczność w nim jest zerowa". - Na głębokości 3 metrów nurkowie nie widzą własnych rąk przed twarzą, więc szanse na to, że kogoś znajdziemy i wydobędziemy, są znikome - podkreślił.
Dzieci nie odniosły żadnych obrażeń. Ich dane nie zostały ujawnione.
Źródło: Today, New York Post
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock