Dyskusja na unijnym szczycie przywódców państw i rządów krajów członkowskich w sprawie migracji będzie trudna i długa - spodziewają się źródła unijne. To między innymi przez Włochy, które zablokowały przyjęcie części wniosków z posiedzenia przywódców.
Chodzi o niewywołujące kontrowersji zapisy ze szczytu w sprawach obronnych, jednolitego rynku i gospodarki. Włochy nie zgodziły się na te wnioski, naciskając na zwiększenie solidarności unijnej, tak by kraj ten nie był pozostawiony sam sobie z napływem migrantów. Jak relacjonowały dziennikarzom źródła unijne, liderzy unijni tłumaczyli przez około pół godziny premierowi Włoch Giuseppe Conte, który jest po raz pierwszy na szczycie w Brukseli, jak wygląda procedura przyjmowania wniosków. Niektórzy dyplomaci relacjonowali, że sytuacja wyglądała tak, jakby nie rozumiał on, co właściwie się dzieje, dlatego jeszcze przed dyskusją o migracji na wszelki wypadek odmówił poparcia wniosków w innych sprawach. Inne źródła wskazywały jednak, że po około 30 minutach tłumaczeń dla wszystkich było jasne, jak wygląda procedura. Aby mimo wszystko przyjąć pierwszą część zapisów ze szczytów padały propozycje, by podzielić dokument końcowy na dwie części lub nawet zamknąć i zaraz otworzyć kolejny szczyt.
Odwołana konferencja
Ostatecznie, mimo że 27 krajów chciało przyjąć wnioski, nie zrobiono tego i z powodu zastrzeżeń Rzymu odwołana została konferencja prasowa szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska i przewodniczącego KE Jeana-Claude'a Junckera. Niewykluczone, że kolacja, na której przywódcy rozmawiają o migracji, umożliwi odblokowanie przez Włochy wniosków. Jeśli jednak się tak nie stanie, nie będzie to pierwszy szczyt unijny, którego dokument końcowy nie został przyjęty przez państwa UE. Źródła unijne przypominały w czwartek, że konkluzje zostały też zablokowane w marcu 2017 r. Wtedy zrobiła to ówczesna premier Polski Beata Szydło, wyrażając sprzeciw wobec reelekcji szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Sytuacje te nie są jednak zupełnie tożsame, bo wówczas nie było kontrowersji co do zapisów samych wniosków, dlatego mogły one zostać ogłoszone (nieprzyjęte przez szczyt) przez Tuska w imieniu państw członkowskich. Teraz jednak nie ma zgody co do samych zapisów wniosków, dlatego unijni urzędnicy nie mają gotowych scenariuszy.
10-punktowa propozycja
Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu premier Włoch mówił, że ma nadzieję, że wyrazy solidarności w sprawie migracji, jakie usłyszał od państw członkowskich, zostaną przełożone na czyny. Rzym na zorganizowanym przez szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera miniszczycie migracyjnym w ubiegłą niedzielę złożył 10-punktową propozycję, która m.in. przewiduje podział między kraje UE nie tylko uchodźców, ale też migrantów ekonomicznych, którzy przybywają do UE. W zamyśle tym chodzi o zbiorową odpowiedzialność za przyjmowanie migrantów ze statków, bo teraz ci, którzy przeprawią się przez morze, trafiają w dużej mierze do Włoch. Zgodnie z prawem UE to pierwszy kraj jest odpowiedzialny za rozparzenie wniosku o azyl i jeśli się on nie należy, odesłanie migranta do kraju pochodzenia.
Włochy odmówiły przyjęcia statków z migrantami
Nowy włoski rząd wyrażając sprzeciw wobec takich rozwiązań nie zgodził się na przyjęcie w ostatnich tygodniach dwóch statków, na których było kilkuset uratowanych w akcjach poszukiwawczych migrantów. Jeden ze statków trafił później do Hiszpanii, a drugi na Maltę. Ci migranci, którzy trafili w ten sposób na Maltę, zostali na zasadzie dobrowolnych zgłoszeń rozdzieleni między państwa UE. Włosi domagają się wpisania podobnego mechanizmu do prawa UE. Na razie nie ma jednak na to zgody, a jedyny pomysł, co do którego unijni przywódcy ogólnie się zgadzają, to utworzenie poza UE centrów, gdzie migranci ekonomiczni mieliby być oddzielani od tych, którzy mają szanse na azyl (we wnioskach ze szczytu mowa jest o regionalnych platformach do wysadzania na ląd migrantów). Celem wdrożenia tej koncepcji ma być zmiana funkcjonowania operacji poszukiwawczo-ratunkowych, w wyniku których migranci pozostawieni przez przemytników na morzu trafiają obecnie do europejskich portów. Unijni urzędnicy liczą na to, że gdy migranci będą odsyłani do krajów Afryki Północnej, skończą się przeprawy przez morze.
Autor: js/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA