Liberman jest przywódcą nacjonalistycznej partii Yisrael Beiteinu, współtworzącej obecną koalicję rządzącą. Do końca 2012 roku był wicepremierem i szefem dyplomacji, ale zrezygnował ze stanowisk ze względu na postępowanie prokuratorskie przeciw niemu.
Głos z Izraela
Znany z wyrazistych poglądów Liberman ostro zareagował na podjętą w ubiegłym tygodniu decyzję władz UE, aby nie wpisywać libańskiego Hezbollahu na listę organizacji terrorystycznych. Polityk wysłał list do Catherine Ashton, szefowej unijnej dyplomacji, oskarżając w nim UE o "skapitulowanie przed terroryzmem".
- Ta decyzja powoduje wiele pytań, w tym tych najważniejszych o gotowość UE do zwalczania terroryzmu i o to, jak Izrael może zawierzyć europejskim gwarancjom bezpieczeństwa - stwierdził Liberman.
Zdaniem Izraelczyka jest masa "oczywistych" względów, które powinny wystarczyć do wpisania Hezbollahu na unijną listę organizacji terrorystycznych, a UE "nie przedstawiła satysfakcjonujących argumentów", dlaczego nie należy tego robić. Liberman twierdzi, że w obliczu takiej sytuacji UE stała się "nic nie znacząca" dla Izraela.
Niebezpieczna lista
Hezbollah miał trafić na unijną listę organizacji terrorystycznych wobec wyników bułgarskiego śledztwa w sprawie zamachu w Burgas. Poprzedni rząd ogłosił, że za jego organizacją stoi libańska bojówka, ale obecny zmienił zdanie i wycofał to twierdzenie. Wobec dużego oporu w UE, wniosek w sprawie wpisania Hezbollahu na listę upadł.
Gdyby jednak przeszedł, to oznaczałoby to poważne problemy dla libańskiej bojówki, która zostałaby odcięta od źródeł finansowania i wsparcia w UE. Są one bardzo znacząco, dzięki aktywności muzułmańskiej mniejszości w państwach Wspólnoty.
Autor: mk//bgr / Źródło: Times of Israel
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA) | Bourj Hammoud