Ulice w ogniu. Zamieszki w Azerbejdżanie


Setki ludzi wyszły na ulice miasta Ismaili w jednej z północnozachodnich prowincji Azerbejdżanu, by protestować przeciwko polityce miejcowych władz. Agencja Reutera donosi, że zamieszki wybuchły z powodu "incydentu związanego z jednym samochodem", ale nie potrafi sprecyzować, co się dokładnie stało. W gwałtownych zamieszkach spłonęło jednak kilka budynków, samochody, a do szpitali trafiła niesprecyzowana liczba policjantów i protestujących.

Ismaili leży 200 km na północny-zachód od stolicy kraju Baku.

Wszystko spalili, skończyli w szpitalu

W środku nocy pod siedzibą miejscowych władz zaczął się zbierać tłum wznoszący wrogie wobec urzędników okrzyki. Do ochrony budynku skierowano kilka oddziałów policji, ale wkrótce potem musiały przybyć posiłki.

Setki protestujących z koktajlami Mołotowa i kamieniami zaatakowało służby porządkowo, dewastując przy okazji cała okolicę.

Wiele osób trafiło do szpitala, ale szczegółowe dane nie są znane.

W Azerbejdżanie od wielu miesięcy zaostrza się sytuacja wewnętrzna. Kraj rządzony przez prezydenta Ilhama Alijewa, który przejął władzę w tej byłej sowieckiej republice po śmierci ojca w 2003 r., jest, zdaniem obrońców praw człowieka, jednym z tych, w których łamie się ich najwięcej.

Azerbejdżan jest też jednak ważnym eksporterem ropyi gazu ziemnego do Europy, ma bowiem wielkie złoża tych surowców, które wydobywa z dna Morza Kaspijskiego.

Autor: adso\mtom / Źródło: Reuters