Siły rosyjskie wysadziły zaporę w Nowej Kachowce na Dnieprze, doprowadzając do zalania części terenów południowej Ukrainy. - To jest wyraz brutalnej metody prowadzenia wojny, pozbawianie ludności cywilnej infrastruktury, zagrożenie ich życia - komentował na antenie TVN24 generał Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji, dodając, że celem wysadzenia zapory było "pozbawienie możliwości prowadzenia operacji na tym terenie".
Ukraińskie władze poinformowały we wtorek rano, że Rosjanie wysadzili zaporę elektrowni wodnej w Nowej Kachowce. Zlokalizowana na zaporze hydroelektrownia została całkowicie zniszczona. Poziom wody w zbiorniku szybko opada, trwa ewakuacja zagrożonych zalaniem terenów położonych poniżej tamy.
Według ukraińskich służb, zbiornik opróżni się prawdopodobnie do piątku, co oznacza, że przed tysiącami mieszkańców regionu jeszcze bardzo długi i trudny czas.
Bieniek: to jest wyraz brutalnej metody prowadzenia wojny
- To jest wyraz brutalnej metody prowadzenia wojny, pozbawianie ludności cywilnej infrastruktury, zagrożenie ich życia - ocenił generał Mieczysław Bieniek, dodając, że celem wysadzenia zapory było "pozbawienie możliwości prowadzenia operacji na tym terenie", mimo że Rosjanie "sami mieli tam swoje siły i środki, przygotowywali teren do obrony".
- Bałagan w dowodzeniu i zarządzaniu systemem dowodzenia i kierowania wojskami rosyjskimi doprowadza do tego, że wojska i sprzęt zostały zostawione na pastwę losu - powiedział. - To świadczy o tym, że system dowodzenia zawodzi, że są spory wśród różnych ugrupowań, które walczą - dodał. Rosjanie mieli "obawiać się, że wojska ukraińskie będą forsowały Dniepr pod Chersoniem i pójdą w kierunku południowym na Krym".
Według generała była to też "próba pokazania, że posuniemy się do wszystkich metod, aby tę ofensywę załamać, spowolnić albo ją uniemożliwić". Mimo to Ukraińcy, według gościa TVN24, "opracowali inne kierunki, które mogą być skuteczne podczas działania ofensywnego".
Ukraińskie dowództwo "wybierze takie kierunki, z których będzie mogło uzyskać powodzenie" - stwierdził Mieczysław Bieniek, dodając, że Kijów już teraz "niszczy (rosyjskie - red.) składy amunicji, paliwa, przygotowując się do natarcia". - Nie będzie tak szybkie, jak to pod Charkowem, ale będzie skuteczne - ocenił Bieniek.
Celem kontrofensywy ma być "przynajmniej dojście do Morza Azowskiego" oraz "odzyskanie jak najwięcej terenu, pobicie jak największej ilości żołnierzy Federacji Rosyjskiej, przecięcie ugrupowania wojsk rosyjskich, uniemożliwiając im dostęp lądowy do Krymu" - powiedział generał.
Źródło: TVN24