Igor Grochowski to artysta z Ukrainy, który musiał zamienić scenę na piwnicę. Tam też gra i stara się swoją muzyką wspierać ludzi. - Muzyka to jest mój front walki - podkreśla mężczyzna w rozmowie z Arletą Zalewską w cyklu "Ukraina walczy - cywile".
Igor występował na scenach w Kijowie, Warszawie i Pradze. W przyszłym miesiącu miał zaplanowaną trasę koncertową, miał odwiedzić m.in. Gdańsk, Poznań, Kraków, Barcelonę i Lizbonę. Wojna wszystko przerwała. Ale on gra nadal. Scenę i muzyczne studio musiał zamienić na piwnice. Teraz śpiewa dla ludzi, których - tak jak jego i jego rodzinę - dotknęła wojna.
Igor opuścił swój dom w Kijowie już pierwszego dnia wojny. Odłamki rakiet spadły tuż obok bloku, w którym mieszkał. Wyjeżdżał więc w pośpiechu, zostawił praktycznie wszystko. Gitarę pożyczył mu przyjaciel.
Jak relacjonował w rozmowie z Arletą Zalewską, najpierw pojechał do oddalonej o 90 kilometrów od Kijowa miejscowości - Mironówka. Ale po kilku nocach spędzonych w piwnicy i ciągłych alarmach, zdecydował się ruszyć z rodziną dalej na zachód. Do obwodu lwowskiego. Do miejscowości Borysław.
"Muzyka to jest mój front walki"
W rozmowie z Arletą Zalewska Igor opowiedział o tym, jak muzyką stara się wspierać ludzi oraz o tym, jak pisanie nowych tekstów piosenek i granie na gitarze pomaga mu przetrwać wojnę. To na muzykę stara się przelać swoje emocje: złość, gniew, poczucie niesprawiedliwości, ale też miłość do Ukrainy i swoich przyjaciół. - Muzyka to jest mój front walki - podkreślił.
W materiale jest fragment "koncertu", który Igor zagrał w piwnicy. Są też nagrania sprzed wojny, z czasu, gdy wraz z całym zespołem byli z wizytą w Warszawie.
ZOBACZ ROZMOWY ARLETY ZALEWSKIEJ W CYKLU "UKRAINA WALCZY - CYWILE"
Oglądaj telewizję na żywo w TVN24 GO
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: instagram.com/grohotsky