Ukraińska rzeczniczka praw dziecka przedstawiła pięć metod, wedle których Rosja porywa dzieci z Ukrainy. Daria Herasymczuk wyjaśniła, że odnalezienie ich jest utrudnione, ponieważ dzieciom odbierane są telefony, co uniemożliwia ustalenie miejsca pobytu.
Rosja wykorzystuje co najmniej pięć scenariuszy, by porywać dzieci z Ukrainy - poinformowała w środę ukraińska rzeczniczka praw dziecka Daria Herasymczuk. - Pierwszy scenariusz, gdy okupanci najpierw zabijają rodziców, a potem porywają dziecko, które w tym czasie ukrywało się z innymi dorosłymi, na przykład w piwnicy w Mariupolu - powiedziała Herasymczuk, cytowana przez agencję Interfax-Ukraina.
Drugi to sytuacja, gdy dziecko i rodzice zostają rozdzieleni podczas tzw. działań filtracyjnych. - Podczas filtracji zatrzymują rodziców z różnych powodów lub bez powodu. Następnie zabierają dziecko, mówiąc mu, że rodzice już go nie potrzebują, że zostanie adoptowane przez obywateli Rosji lub umieszczone w rodzinie zastępczej, a rodzice już do niego nie przyjdą - wyjaśniła rzeczniczka.
Trzeci scenariusz to taki, gdy warunki na terenach okupowanych zupełnie nie nadają się do życia i Rosjanie proponują rodzicom oddanie dziecka do tzw. "obozów rehabilitacyjnych lub wypoczynkowych" w Rosji. Później to dziecko nie wraca.
Dzieci nie mogą zgłosić miejsca swojego pobytu
Czwarty sposób to pozbawienie praw rodzicielskich lub pozbawienie opieki opiekunów zastępczych przez tzw. ustawy władz okupacyjnych, a następnie wywiezienie dziecka na terytorium Rosji.
- Piąty sposób, gdy Rosjanie wykradają dziecko bezpośrednio z instytucji opieki instytucjonalnej - powiedziała Herasymczuk. - Zabierają dzieciom telefony komórkowe, pozbawiają je możliwości dzwonienia do krewnych i nie zachowują ich danych kontaktowych. Robi się to po to, aby dziecko nie mogło zgłosić miejsca swojego pobytu i abyśmy nie mogli go odnaleźć - podsumowała rzeczniczka.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock