Wezbrana po wysadzeniu zapory woda rzeki Dniepr niesie ze sobą miny przeciwpiechotne wypłukane z zalanych terenów - ostrzegła Natalia Humeniuk, rzeczniczka ukraińskiej armii na południu kraju. To zagrożenie nie tylko dla mieszkańców, ale też osób niosących pomoc. - Wiedzieliśmy, gdzie znajduje się zagrożenie. Teraz nie mamy pojęcia - powiedział Erik Tollefsen z Czerwonego Krzyża.
Rosjanie wysadzili zaporę elektrowni wodnej w Nowej Kachowce, która tworzyła Zbiornik Kachowski. Poziom wody w zbiorniku szybko opada, woda zalewa kolejne miejscowości przy Dnieprze, w tym Chersoń. Trwa ewakuacja zagrożonych terenów.
Woda przenosi miny przeciwpiechotne
Woda stanowi śmiertelne zagrożenie dla mieszkańców tych miejscowości, również dla zwierząt. Dodatkowym zagrożeniem - na które uwagę zwróciła Natalia Humeniuk, rzeczniczka ukraińskiej armii na południu kraju - są niesione przez wodę miny, które przemieszczają się na tereny będące wcześniej bezpieczne pod tym względem.
- Wiele min przeciwpiechotnych zostało wypłukanych z zalanych terenów i stały się pływającymi minami. - powiedziała. Dodała, że stanowią one "wielkie zagrożenie", bo mogą eksplodować po zderzeniu.
"Wiedzieliśmy, gdzie znajduje się zagrożenie. Teraz nie mamy pojęcia"
Erik Tollefsen z Czerwonego Krzyża powiedział agencji AFP, że miny niosą zagrożenie nie tylko dla mieszkańców Chersonia, ale też dla osób, które im pomagają.
- Wiedzieliśmy, gdzie znajduje się zagrożenie. Teraz nie mamy pojęcia. Jedyne, co wiemy, to to, że są gdzieś w dole rzeki - powiedział.
Ogromna skala zaminowania Ukrainy
Władze ukraińskie informowały pod koniec kwietnia, że w wybuchach min zginęły od początku inwazji rosyjskiej 124 osoby, w tym sześcioro dzieci. Według danych z marca tego roku zaminowanych zostało około 250 tysięcy kilometrów kwadratowych terytorium Ukrainy, czyli obszar większy niż powierzchnia Wielkiej Brytanii.
Źródło: BBC, PAP, TVN24