Sytuacja w Mariupolu jest katastrofalna, ale ukraińskie wojsko nie składa broni. Będzie broniło swojej ojczyzny do końca - mówił w TVN24 Andrzej Iwaszko, prezes polsko-ukraińskiego stowarzyszenia w tym mieście. Przekazał, że blok, w którym mieszkał, został trafiony cztery razy przez rosyjskie pociski. - W pewnym sensie się cieszę, że brudny but rosyjski nie może chodzić po moim mieszkaniu - zaznaczył.
Mariupol już na samym początku inwazji stał się jednym z głównych celów Rosjan. To jeden z najważniejszych portów znajdujących się nad Morzem Azowskim. Mieszkało tam 400 tysięcy osób. Władze miasta już przed tygodniem szacowały, że nawet 90 procent znajdujących się tam budynków zostało zniszczonych. Prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że "nic już nie zostało" z Mariupola.
Czytaj też: Mariupol - dlaczego zdobycie tego miasta jest tak ważne dla planu Putina? Są cztery powody
Iwaszko: sytuacja w Mariupolu jest katastrofalna
W czwartek gościem TVN24 był Andrzej Iwaszko, prezes polsko-ukraińskiego stowarzyszenia w Mariupolu. Obecnie Iwaszko przebywa w Polsce.
Powiedział, że w Mariupolu "sytuacja jest katastrofalna pod względem humanitarnym i pod względem bezpieczeństwa". - Ludzie znajdują się w tragicznej sytuacji. Nie mają możliwości wyjechać na zachód Ukrainy. Są zmuszani do wyjazdu do Rosji. Rosjanie wywożą ich podstępnie, kłamiąc - mówił.
Przekazał też, że "wojsko ukraińskie odmówiło złożenia broni" i "potwierdziło, że do końca będzie bronić miasta, swojej ojczyzny". - Walka dalej trwa. Armia ukraińska się nie podda. Bronią swojego miasta, bronią terytorium Ukrainy, bronią niepodległości. Chociaż są w trudnej sytuacji, totalnym oblężeniu - zaznaczył Iwaszko.
Iwaszko: mój blok został trafiony cztery razy
Iwaszko dodał, że "na dzisiaj nikt, nawet w przybliżeniu, nie jest w stanie stwierdzić, jaka może być liczba ofiar, a mnóstwo osób znajduje się pod gruzami" zawalonych budynków.
- Ponad 95 procent budynków w Mariupolu jest uszkodzonych. W tym mój blok, gdzie mieszkałem przez długi czas, a ostatnio mieszkała rodzina mojego szwagra. Ten blok w ciągu trzech tygodni został trafiony cztery razy. Cztery klatki totalnie spłonęły - przekazał Iwaszko.
Przyznał, że "w pewnym sensie się cieszy, że brudny but rosyjski nie może chodzić po jego mieszkaniu, dotykać jego rzeczy". - Dla mnie to obrzydliwe - podkreślił.
Źródło: TVN24