Anatolij Szarij, ukraiński youtuber i bloger, został zatrzymany w Hiszpanii pod zarzutem zdrady stanu i nawoływania do nienawiści. Dzień później zwolniono go warunkowo z aresztu. Władze Ukrainy będą wnioskować o ekstradycję. Zgodnie z ukraińskim prawem za zdradę stanu Szarijowi grozi do 15 lat, a za podżeganie do nienawiści - do ośmiu lat więzienia.
Do zatrzymania doszło 4 maja w Tarragonie, katalońskim mieście portowym, gdzie mieszka Szarij. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała w komunikacie na Facebooku, że był to efekt "wieloszczeblowej operacji specjalnej ukraińskich organów ścigania oraz ścisłej współpracy SBU z Prokuraturą Generalną i partnerami międzynarodowymi, w tym hiszpańską policją". Podkreślono, że aresztowanie Szarija jest dowodem, iż "zdrajcy prędzej czy później zostaną ukarani".
W dalszej części komunikatu przeczytać można, że Szarij podejrzewany jest o popełnienie przestępstw przewidzianych w art. 111 i art. 162 kodeksu karnego Ukrainy. Chodzi mianowicie o zdradę stanu oraz "naruszenie równości obywateli w kontekście ich rasy, narodowości, przekonań religijnych, niepełnosprawności i innych cech". Zdaniem śledczych SBU bloger działał na szkodę bezpieczeństwa narodowego Ukrainy w sferze informacyjnej, na polecenie - jak przypuszczają - struktur zagranicznych. Zarzuty zostały mu postawione już w lutym ubiegłego roku, dopiero w ostatnich miesiącach jednak, w związku z wojną, Kijów zintensyfikował dozór nad treściami mogącymi promować promoskiewską narrację.
Szarij na usługach Moskwy?
"Struktury zagraniczne" to bowiem w domyśle struktury rosyjskie. Szarij, niegdyś prowadzący dziennikarskie śledztwa w sprawie korupcji w ukraińskim rządzie, niejednokrotnie oskarżany był o szerzenie prokremlowskich narracji zarówno przez ukraińskich polityków, jak i media. Bloger, który tylko na YouTubie ma trzy miliony subskrybentów, odżegnywał się od tych zarzutów. W 2015 r. oferował nawet tysiąc euro za wskazanie w jego wypowiedziach antyukraińskich czy prorosyjskich treści.
Kiedy jednak założył własną, eurosceptyczną partię, jawnie popierający Putina Wiktor Medwedczuk - sam oskarżony w 2020 r. o zdradę stanu i zatrzymany przez SBU kilka tygodni temu - uznał jej członków za sojuszników. Pisał o nich na Twitterze: "Nasz pułk przybył. Wciąż istnieją siły polityczne gotowe do walki z bezprawiem, kontrolą zewnętrzną, antyrosyjską histerią i jaskiniową rusofobią". Partia Szarija w wyborach w 2019 r. zyskała tylko 2,23 proc. głosów, ale po ostatnich wyborach samorządowych udało się jej obsadzić miejsca w radach miejskich dużych miast na południu kraju. W marcu na czas wojny Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy zawiesiła działalność ugrupowania.
Na samym początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Szarij mówił w mediach społecznościowych, że "nie rozumie, co się dzieje". Na krótko zdystansował się od polityki, a jego zwolennicy mieli - według jego oświadczeń - skupiać się na pomocy potrzebującym. Po kilku tygodniach wrócił jednak do retoryki, którą w Ukrainie wielu odbiera jako prorosyjskie manipulacje. W nowszych filmikach na YT nazywa Zełenskiego "dyktatorem płacy minimalnej" i zarzuca mu nieumiejętne prowadzenie polityki gospodarczej. Przestrzega też przed "pompowaniem Ukrainy bronią", które skończy się jej użyciem przez "ekstremistyczne grupy prawicowe".
Spodziewał się zatrzymania
Pod koniec marca grupa ukraińskich aktywistów zjawiła się pod domem Szarija w Tarragonie. Doszło do bójki, którą rozpędziła policja. Bloger opuścił Ukrainę 10 lat temu, skarżąc się na prześladowania ze strony władz i uzyskując azyl polityczny w Litwie. W 2021 r. nadano mu jednak w tym kraju status "persona non grata" i cofnięto jego zezwolenie na stały pobyt. W tym czasie jednak Szarij już od kilku lat mieszkał w Hiszpanii. Dzień przed zatrzymaniem poinformował na Twitterze o groźbach ze strony ukraińskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że "wywiad znajdzie [go] w Europie i…". Dodał też: "Moim jedynym przestępstwem było to, że ujawniłem o was, złodzieje, zbyt mało".
We czwartek hiszpański sąd zwolnił warunkowo Szarija, który musiał oddać paszport i co dwa tygodnie ma meldować się lokalnym władzom. Prokuratura oceniła, że z uwagi na jego silne związki z Hiszpanią ryzyko ucieczki jest znikome. Szarij dał wyraz wdzięczności wobec swojego prawnika na Twitterze, przy okazji umieszczając ikony klauna i świni przy skrócie SBU.
Teraz ekstradycja, a potem więzienie?
Ukraina ma 40 dni na złożenie wniosku o ekstradycję. Procedura ma zostać uruchomiona w najbliższej przyszłości, jak powiedział Fedir Wenisławski, członek parlamentarnej komisji ds. bezpieczeństwa narodowego, obrony i wywiadu Ukrainy. - Zbyt optymistycznie jest mieć nadzieję, że jutro znajdzie się na terytorium Ukrainy, ale nie mam wątpliwości, że na pewno [się tutaj znajdzie] i zostanie postawiony przed wymiarem sprawiedliwości - mówił, cytowany przez BBC. Zgodnie z ukraińskim prawem za zdradę stanu Szarijowi grozi do 15 lat, a za podżeganie do nienawiści - do 8 lat więzienia.
Prokurator Generalna Ukrainy Iryna Wenediktowa zwróciła się do rodaków, a zwłaszcza do przedstawicieli władz, z prośbą o powstrzymanie się od emocjonalnych wypowiedzi na temat zatrzymanego, by nie mógł powiedzieć, że jest prześladowany za poglądy. Wyjaśniła, że Szarij prawdopodobnie nie podda się ekstradycji dobrowolnie, a w takiej sytuacji "z pomocą swoich doradców prawnych może uciekać się do różnych taktyk obronnych, w tym przekonywać sąd o wyłącznie politycznych podstawach do ścigania go. (...) Nie możemy dawać mu dodatkowych argumentów" - napisała na Facebooku.
Źródło: BBC, PAP
Źródło zdjęcia głównego: YouTube