W wyniku rosyjskiego ostrzału rakietowego w Odessie zginęły trzymiesięczna dziewczynka, jej matka i babcia. W rozmowie z BBC Jurij Głodan, ocalały członek rodziny, powiedział, że "cały jego świat został zniszczony przez rosyjską rakietę". Oświadczył też, że chce, aby świat dowiedział się o tym, co spotkało jego najbliższych.
W sobotę rosyjskie pociski trafiły w wieżowiec w Odessie. W wyniku ostrzału zginęły trzymiesięczna dziewczynka, jej matka i babcia. To pierwsze ofiary wśród ludności cywilnej w tym mieście od początku rosyjskiej inwazji zbrojnej.
Informację o śmierci swojej 28-letniej żony Walerii Głodan, trzymiesięcznej córki Kiry i teściowej przekazał we wpisie na Instagramie Jurij Głodan. "Moja rodzina, Królestwo niebieskie. Pozostaniecie w naszych sercach" - napisał mężczyzna.
Walerija wraz z córką i matką pozostały w mieszkaniu przed ostrzałem. Jurij wyszedł na targ, by kupić wielkanocne baby drożdżowe (w tym roku prawosławna Wielkanoc była obchodzona w niedzielę 24 kwietnia). "Kiedy zawrócił i zobaczył, że cała rodzina nie żyje, stracił przytomność" - relacjonowali rozmówcy agencji UNIAN.
"Chcę to zachować dla moich wspomnień"
Jurij Głodan swoją tragiczną historię opowiedział w rozmowie z BBC. Przy wejściu do swojego bloku wykrzykiwał do policji, aby wpuściła go do płonącego budynku. Gdy dotarł do mieszkania, znalazł ciała żony i jej matki, zabitych przez rosyjski pocisk, który wbił się w niższe piętra bloku. Ciało jego córeczki znaleziono później.
W niedzielę wrócił na miejsce ataku, aby znaleźć to, co mógł ocalić z mieszkania. Albumy ze zdjęciami, kolekcja saszetek z cukrem jego żony, odręczne notatki. Znalazł wózek swojego dziecka w kawałkach. - Jeśli zostawię rzeczy w mieszkaniu, staną się śmieciami i ludzie będą je wyrzucać - powiedział w rozmowie z BBC. - Chcę to zachować dla moich wspomnień - dodał.
On i Walerija byli parą od dziewięciu lat. - Potrafiła znaleźć radość we wszystkim. Odessa była jej ulubionym miastem. Pracowała w PR i potrafiła porozumiewać się z wieloma ludźmi, rozumieć ich. Podziwiałem, jaką była dobrą pisarką - powiedział Jurij.
- Była wspaniałą matką, przyjaciółką, miała wszystkie najlepsze cechy. Nie będzie dla mnie możliwe znalezienie kogoś takiego jak Walerija. Była idealna. Taka osoba może być dana tylko raz w życiu i jest to dar od Boga - dodał.
"Mam nadzieję, że nasza historia pomoże powstrzymać tę wojnę"
Kira urodziła się pod koniec stycznia, zaledwie miesiąc przed wybuchem wojny. Kilka tygodni później Walerija napisała na Instagramie, że żyje z "nowym poziomem szczęścia" po narodzinach swojego pierwszego dziecka. "Nasza córeczka ma już miesiąc" - napisała. "To było najlepsze 40 tygodni" - dodała.
- Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy się urodziła - powiedział BBC Jurij. - Byłem w szpitalu położniczym, gdy rodziła. Bardzo trudno jest mi sobie teraz uświadomić, że nie ma już mojej córki i żony. Cały mój świat został zniszczony przez rosyjską rakietę - mówił.
Głodan chce, aby świat dowiedział się o tym, co spotkało jego rodzinę. - To, co się dzieje, to tragedia dla mojej rodziny, dla naszego miasta, dla Ukrainy, to tragedia dla całej cywilizacji. Mam nadzieję, że nasza historia pomoże powstrzymać tę wojnę - powiedział.
Gdy dziennikarze BBC kończyli rozmowę z Jurijem, mężczyzna wręczył im kilka pieluch w torbie, jedną z niewielu rzeczy, które udało mu się odzyskać z mieszkania. - Proszę, weźcie je - powiedział BBC. - Oddajcie je na cele charytatywne. Teraz już ich nie potrzebuję - dodał.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Yury Glodan/Facebook