Ukraiński Batalion Kobiet liczy już kilka tysięcy członkiń. "Ściągamy sprzęt, który nie jest bronią"

Źródło:
PAP
Fragment reportażu "Czarno na białym" pod tytułem "Żołnierki"
Fragment reportażu "Czarno na białym" pod tytułem "Żołnierki" TVN24
wideo 2/21
Fragment reportażu "Czarno na białym" pod tytułem "Żołnierki" TVN24

Kobiet udzielających się w walce o Ukrainę nie brakuje. Dołączają one między innymi do Batalionu Kobiet, który działa przede wszystkim na wschodzie kraju. W tym gronie są przedstawicielki różnych narodowości, w tym Polki. - Przed powołaniem organizacji znałam pięć z jej obecnych członkiń. Szybko skrzyknęłyśmy koleżanki i w pierwszych dniach było nas 50. Dziś Batalion Kobiet tworzy 2,5 tysięcy dziewczyn - przekazała jego założycielka Alona Danyłowa. Jakie jest ich zadanie? - Ściągamy na Ukrainę sprzęt, który nie jest bronią - wyjaśniała.

- Musimy pomagać naszym wojskowym: naszym mężom, braciom i ojcom - powiedziała w rozmowie z Polską Agencją Prasową Alona Danyłowa, założycielka organizacji Batalion Kobiet. Opowiadała o członkach rodziny znajdujących się na froncie. - W moim przypadku jest to mąż i 18-letni brat - wyznała Danyłowa.

- Przed powołaniem organizacji znałam pięć z jej obecnych członkiń. Szybko skrzyknęłyśmy koleżanki i w pierwszych dniach było nas 50. Dziś Batalion Kobiet tworzy 2,5 tysięcy dziewczyn. Podstawę stanowią mieszkające w kraju i za granicą Ukrainki, ale jest wśród nas także wiele osób spoza Ukrainy, w tym Polki - przekazała.

Dodała, że cały wysiłek i poświęcenie tych kobiet są dziś skoncentrowane na wschodzie Ukrainy.

 Jakie zadania ma ukraiński Batalion Kobiet?

Podstawowymi celami Batalionu Kobiet są wspieranie ukraińskiej armii sprzętem nieśmiercionośnym oraz przypominanie społeczności międzynarodowej o tym, że wojna na Ukrainie wciąż trwa. - Ściągamy na Ukrainę sprzęt, który nie jest bronią: noktowizory, ochraniacze, generatory prądu i inny nieśmiercionośny sprzęt taktyczny. Mamy listę konkretnych produktów, o których żołnierze informują nas, że są potrzebne - wyjaśniała.

- Przy przewożeniu sprzętu przez granicę pokazujemy dokumenty wystawione przez oddziały, do których ma on trafić. Tak współpracowałyśmy między innymi z pułkiem Azow. Ich dowódca wystawiał pisma, w których potwierdzał, że ten konkretny, dajmy na to, noktowizor jest im potrzebny. My próbowałyśmy go potem zdobyć i wtedy, mając taki dokument, bez problemów przewoziłyśmy [sprzęt - red.] przez granicę - mówiła założycielka organizacji.

Danyłowa: Wyzwaniem jest, że ludzie przyzwyczaili się do wojny. Trudno pozyskiwać środki

Mówiąc zaś o prowadzonej przez Batalion kampanii informacyjnej, Danyłowa podkreśliła, że podstawową platformą są media społecznościowe. - Tam promujemy to, co robimy, szerzymy wiedzę na temat sytuacji w kraju i zbieramy środki na pomoc dla wojska - tłumaczyła.

- Ludzie muszą po prostu zrozumieć, że Ukraina jest sercem Europy, że wojna musi być nadal światowym tematem numer jeden, a nie, jak obecnie, problemem jednym z wielu. (Władimir) Putin, jeśli nie zostanie zatrzymany tutaj, pójdzie przecież dalej - oceniła kobieta.

Zapytana o problemy, z jakimi borykają się obecnie wolontariuszki, Danyłowa powiedziała, że "największym wyzwaniem jest to, że ludzie są zmęczeni, przyzwyczaili się do wojny i bardzo trudno jest pozyskiwać środki na wsparcie armii". - Na początku problem polegał na tym, że miałyśmy dużo pieniędzy, ale nie mogłyśmy nic za nie kupić, bo popyt na sprzęt był tak ogromny. Dziś sytuacja się odwróciła. Sprzętu jest dużo, a pieniędzy mało - dodała.

- Ukraińcy, którzy tak mocno pomagali na początku, wyczerpali swoje środki. Tak ważne jest więc dla nas zwracanie się do obywateli innych państw - zaapelowała Danyłowa.

Autorka/Autor:akr//now

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: