Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ukrainy powołało specjalną grupę do walki z podpalaniem lasu w strefie skażonej wokół elektrowni w Czarnobylu. Teren patrolują funkcjonariusze Gwardii Narodowej z użyciem dronów. Pożar lasu w 30-kilometrowej zamkniętej strefie wybuchł na początku kwietnia i jak dotąd nie został ugaszony.
"Niezwykle sucha zima. Poziom wody w ekosystemach spadł o 1,5-2 metry. Las, zwłaszcza ściółka iglasta, jest podatna na ogień. Wyschły torfowiska. Wszystko to stwarza szansę dla łajdaków i prowokatorów. Ktoś chce zrujnować życie w naszym kraju, ktoś inny chce przykryć swoje brudne czyny ogniem. Nie zamierzamy się z tym pogodzić" - napisał na Facebooku szef MSW Arsen Awakow. W ten sposób uzasadniał podjęcie decyzji o powołaniu specjalnej grupy do walki z podpalaniem lasu w zamkniętej strefie wokół elektrowni w Czarnobylu, a także o prowadzeniu na tym obszarze "operacji antydywersyjnej".
Funkcjonariusze Gwardii Narodowej poinformowali we wtorek, że "patrolują teren w dzień i w nocy przy użyciu dronów". Obserwowane są także lasy w sąsiednim obwodzie żytomierskim, gdzie również w ostatnim czasie dochodziło do pożarów. Celem operacji - jak mówił rzecznik gwardii pułkownik Wadym Hołub, jest "wykrycie nowych ognisk pożaru i poszukiwanie grup dywersyjnych, zajmujących się podpaleniami".
Samoloty An-32P i Mi-8 w akcji
Pożar lasu w zamkniętej strefie wokół nieczynnej elektrowni w Czarnobylu wybuchł na początku kwietnia. Jak informowała wówczas Służba do Spraw Sytuacji Nadzwyczajnych, do walki z ogniem skierowano dwa samoloty gaśnicze An-32P i śmigłowiec Mi-8, zmobilizowano także 90 strażaków. Gaszenie pożaru utrudniało podwyższone promieniowanie na niektórych odcinkach. Ogień rozprzestrzenił się na obszarze 20 hektarów, trzy dni później - na 35 hektarach.
Walka z żywiołem trwała do 14 kwietnia. W tym dniu ukraińskie władze przekazały, że w strefie skażenia otwartego ognia nie ma. Przyznały, że w gaszeniu pożaru "bardzo pomógł deszcz". "Przyjaciele, otrzymałem od was setki pytań. Zwłaszcza od dziennikarzy. Przepraszam, ale w strefie (skażonej - red.) i w lesie jest złe połączenie. Krótko mówiąc, ogień został ugaszony, deszcz bardzo w tym pomógł. Poziom promieniowania jest stale mierzony, dane, które mamy, są na ogół w normie" - napisał wówczas na Facebooku pełniący obowiązki przewodniczącego Państwowej Inspekcji Ekologicznej Ukrainy Jehor Firsow.
"Otwartego ognia w lasach w strefie skażonej nie ma, jednak w niektórych miejscach nadal tlą się sucha trwa i pieńki drzew" - przekazała we wtorek internetowa gazeta "Ukraińska Prawda".
Agencja Ukrinform, powołując się na komunikat ministerstwa energetyki i ochrony środowiska, podała w środę, że ogień tli się na obszarze sześciu leśnictw w strefie wokół zamkniętej elektrowni w Czarnobylu. Do walki z ogniem skierowano dwa helikoptery.
Podpalanie suchej trawy w akcie "zemsty"
Pożary w zamkniętej, 30-kilometrowej strefie wokół nieczynnej elektrowni w Czarnobylu, wybuchają co roku. Przyczyniają się do nich między innymi mieszkańcy okolicznych wsi, którzy podpalają suchą trawę lub torfowiska. Wyrzucają też do lasu tlące resztki ze spalanych na swoich posesjach śmieci. W połowie kwietnia policja zatrzymała 37-letniego mężczyznę, który opowiadał, że załadował na wózek "tlące resztki", wywiózł za wieś i wyrzucił. Kiedy za jakiś czas wrócił w to samo miejsce, ogień się rozprzestrzenił. Mężczyzna nie wezwał straży pożarnej, bo sam próbował ugasić pożar.
Na początku kwietnia policja zatrzymała 27-letniego mieszkańca wsi Rahiwka położonej w pobliżu strefy. Mówił, że podpalił suchą trawę i śmieci w lesie "dla zabawy". We wrześniu zeszłego roku policja zatrzymała kobietę, która, podpalając suchą trawę w pobliżu strefy, chciała "zemścić się na nieuczciwym pracodawcy".
Na Ukrainie nie brakuje także opinii, że las w strefie skażenia jest celowo podpalany, by ukryć miejsca nielegalnej wycinki drzew.
Awaria czwartego reaktora
Do katastrofy elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło 26 kwietnia 1986 roku. Wybuch czwartego reaktora doprowadził do skażenia części terytoriów Ukrainy i Białorusi. Wokół elektrowni utworzono 30-kilometrową strefę skażenia, gdzie obowiązuje zakaz osiedlania się ludzi. Po wysiedleniu niektórzy wrócili w to miejsce. Według szacunków ukraińskich mediów, w strefie mieszka około 150 osób.
Ukraińskie władze zapewniają, że ogień nie stwarza zagrożenia zarówno dla zamkniętej elektrowni, jak i składowi zużytego paliwa jądrowego, znajdującego się na terenie strefy.
Źródło: Gwardia Narodowa Ukrainy, Ukraińska Prawda, Ukrinform, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gwardia Narodowa Ukrainy