Dwuletnia dziewczynka zaginęła w lesie. Cztery doby poszukiwań i "niesamowity cud"

Źródło:
BBC, suspilne.media, tsn.ua
Odnalezienie dwuletniej Wiołetty Mużeczuk
Odnalezienie dwuletniej Wiołetty Mużeczuk
facebook.com/ivan.vyhivskyi.npu
Odnalezienie dwuletniej Wiołetty Mużeczuk facebook.com/ivan.vyhivskyi.npu

Poszukiwania dwuletniej Wiołetty Mużeczuk z wioski Skrypai w obwodzie charkowskim trwały cztery doby. W akcję zaangażowanych było prawie tysiąc osób. Dziewczynkę odnaleziono w lesie, prawie 10 kilometrów od domu, odwodnioną i głodną, ale w dobrym stanie. Policja mówi o "niesamowitym cudzie".

- Nikt z nas nigdy w życiu nie przeżywał takich emocji - powiedział po odnalezieniu Wiołetty Mużeczuk Roman Iwaszczenko, szef wydziału śledczego policji w obwodzie charkowskim. - To niesamowity cud - dodał.

23 maja dwulatka bawiła się wraz ze swoim bratem bliźniakiem na podwórku przed domem rodziców w wiosce Skrypai w obwodzie charkowskim. Chłopiec wrócił do domu sam, nie wiadomo było, co stało się z dziewczynką.

Przeczesywali lasy, zaglądali do studni

Matka Wiołetty zwróciła się o pomoc do policji. Poszukiwania dziecka trwały przez cztery doby. W akcji brało udział około tysiąca osób - funkcjonariuszy policji, służb ratowniczych i zwykłych osób, które zaoferowały pomoc. Przeczesywali pobliskie zabudowania i lasy, zaglądali do zbiorników wodnych i studni - relacjonowała w niedzielę ukraińska sekcja BBC.

Ojciec dziewczynki jest żołnierzem. W chwili jej zaginięcia był na froncie. Jak przekazał dziennikarzom Roman Iwaszczenko, mężczyzna wrócił, by wziąć udział w poszukiwaniach.

W internecie, w mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia z poszukiwań dziewczynki. Publikowała je między innymi policja charkowska. Ukraińscy funkcjonariusze udostępnili także nagranie pokazujące odnalezienie dwuletniej Wiołetty. Widać na nim, że dziewczynka jest wyczerpana, ale w dobrym ogólnie stanie.

Odnaleziona Wiołetta Mużeczuk facebook.com/ivan.vyhivskyi.npu
Uczestnicy akcji poszukiwawczej Wiołetty Mużyczukfacebook.com/v.tymoshko

Prawie stracona nadzieja na odnalezienie żywej dziewczynki

"Nadzieja na odnalezienie dziewczynki żywej była prawie stracona, ale czwartego dnia, 27 maja, udało się ją odnaleźć. Była w lesie, prawie 10 kilometrów od domu. Dziewczyna była przerażona, odwodniona i głodna, ale żywa, a jej stan nie był krytyczny" - podała BBC.

Rejon poszukiwań dwuletniej Wiołettyfacebook.com/ivan.vyhivskyi.npu
Rejon poszukiwań Wiołetty Mużeczukfacebook.com/police.kharkov

Iwaszczenko powiedział, że las, w którym poszukiwano dziewczynki, jest "bardzo rozległy i gęsty". - To cud, że nie było tam dzikich zwierząt. Kiedy przeczesywaliśmy las, zjadały nas komary. Zastanawialiśmy się, jak ona to przetrwa - opowiadał policjant.

Relacjonował, że dziewczynka była bardzo osłabiona i miała ślady zadrapań na ciele. Siedziała pod drzewem i odezwała się akurat w momencie, kiedy obok przechodzili członkowie ekipy poszukiwawczej. - Gdyby nie jęknęła w tym momencie, może byśmy jej nie znaleźli. To była po prostu mała kuleczka, siedząca w krzakach, w trawie - powiedział Iwaszczenko.

Przesłuchania rodziny i sąsiadów

W poniedziałek lekarze charkowskiego szpitala, gdzie trafiła dziewczynka, poinformowali, że jej stan jest zadowalający. Portal telewizji Suspilne podał, że policja na razie nie wszczęła żadnego postępowania przeciwko matce Wiołetty.

Przedstawiciel charkowskiej policji Artemij Konowałow mówił dziennikarzom, że w najbliższym czasie rozpoczną się "bardziej szczegółowe przesłuchania rodziny, sąsiadów i specjalistów do spraw opieki nad dziećmi w celu ustalenia, czy zniknięcie dziewczynki było wynikiem zaniedbania".

Autorka/Autor:tas//now

Źródło: BBC, suspilne.media, tsn.ua

Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/ivan.vyhivskyi.npu

Tagi:
Raporty: