Resort obrony Rosji ogłosił w środę wycofanie swoich wojsk okupacyjnych z Chersonia na lewy brzeg Dniepru na południu Ukrainy. Rozkaz wydał minister obrony Siergiej Szojgu - podała rosyjska redakcja BBC. Agencja Reuters określiła to jako jeden z najbardziej znaczących odwrotów Rosji i potencjalny punkt zwrotny w wojnie, która trwa już niemal od dziewięciu miesięcy. Tymczasem Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego ocenił, że jest zbyt wcześnie, by mówić o rosyjskim wycofaniu się. Dodał, że siły agresora pozostają w Chersoniu.
Rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu nakazał w środę oddziałom okupacyjnym wycofanie się z Chersonia na lewy (wschodni) brzeg Dniepru. Agencja Reuters określiła to jako jeden z najbardziej znaczących odwrotów Rosji i potencjalny punkt zwrotny w wojnie, która trwa już niemal od dziewięciu miesięcy.
Szojgu wydał rozkaz po meldunku złożonym przez generała Siergieja Surowikina, dowódcę rosyjskich wojsk inwazyjnych w Ukrainie. - Zgadzam się. Proszę przystąpić do wycofania wojsk - powiedział minister.
Surowikin przekonywał, że Chersoń i okoliczne miejscowości "nie mogą w pełni być zaopatrywane i nie mogą funkcjonować, a życie ludzi jest stale zagrożone". Dodał, że "najbardziej korzystnym wariantem" jest organizacja obrony na lewym (wschodnim) brzegu rzeki.
- Uratujemy życie naszych żołnierzy i zdolności bojowe naszych jednostek. Trzymanie ich na prawym (zachodnim) brzegu jest daremne. Niektórzy z nich mogą być użyci na innych frontach – powiedział Surowikin.
Doradca Zełenskiego: zbyt wcześnie, by mówić o wycofaniu się Rosjan z Chersonia
Jest zbyt wcześnie, by mówić o rosyjskim wycofaniu się z Chersonia - ocenił w środę Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Według Podolaka do regionu ściągany jest dodatkowy skład osobowy.
Podolak zaznaczył również, że pewne rosyjskie siły pozostają w Chersoniu i dodał, że Ukraina nie zwraca uwagi na rosyjskie oświadczenia. Jego zdaniem ich słowa i działania są rozbieżne.
Ukraińcy zbliżają się do Chersonia, Rosjanie niszczą mosty
Chersoń, większość obwodu chersońskiego i południowa część sąsiedniego obwodu zaporoskiego trafiły na początku marca pod rosyjską okupację. Pod koniec września na tych obszarach, a także na zajętych przez wroga terenach regionów donieckiego i ługańskiego na wschodzie Ukrainy odbyły się nielegalne referenda o przyłączeniu podbitych ziem do Rosji. Decyzja Kremla nie została uznana przez większość państw świata, w tym wszystkie kraje członkowskie UE i NATO.
Od kilku tygodni w północnej części Chersońszczyzny trwa ukraińska kontrofensywa. W ostatnich tygodniach rosyjskie władze okupacyjne zarządziły - jak to nazywają - ewakuację cywilów z Chersonia i okolicznych miejscowości.
CZYTAJ TAKŻE: Dla Ukrainy zdrajca i kolaborant, dla Kremla prominentny polityk. Kyryło Stremousow nie żyje >>
Wcześniej w środę, przed wydaniem rozkazu przez Szojgu, lojalny wobec Kijowa deputowany do rady Chersońszczyzny Serhij Chłań powiadomił, że w zachodniej części obwodu, na prawym brzegu Dniepru, rosyjskie wojska niszczą wszystkie mosty, próbując w ten sposób spowolnić natarcie ukraińskich sił i zapewnić sobie możliwość kontrolowanego odwrotu. Zniszczono m.in. mosty w miejscowościach Nowokajry i Myłowe, a także most na trasie łączącej Snihuriwkę z Chersoniem.
Opustoszałe i mroczne miasto. "Jakby na coś czekało"
Ukraiński portal Hromadske opublikował natomiast relacje kilku mieszkańców Chersonia, z którymi dziennikarzom udało się porozmawiać we wtorek, czyli dzień przed wydaniem rozkazu przez szefa rosyjskiego MON.
Zastrzegając anonimowość mówili oni, że miasto wydaje się opustoszałe i mroczne, a ludzi widać na bazarach, obok niektórych sklepów, stacji paliw i w kolejkach do naładowania telefonu. Twierdzili oni, że miasto wygląda jakby zastygło i na coś czekało.
"W związku z utrudnionymi dostawami z lewego (wschodniego) brzegu rosną ceny produktów, leków, benzyny, bardzo drogie są środki higieniczne. Kiedy z budynku administracji obwodowej wyjechali Rosjanie, zaczęli tam przychodzić bezdomni. Jest tam ciepło i wygodnie, działa ogrzewanie" - powiedział Wołodymyr, który przebywa w mieście od początku okupacji, czyli od marca.
Zamykają się apteki, kawiarnie, są problemy z internetem, łącznością i dostawami energii elektrycznej.
Hromadske napisał, że w poniedziałek z Chersonia wypłynął ostatni z promów, którymi rosyjska okupacyjna administracja "ewakuowała" mieszkańców na lewy brzeg Dniepru. "Ewakuacja" trwała od 20 października. Okupanci mówią o 80 tysięcy ewakuowanych, zaś miejscowi podają znacznie mniejszą liczbę: 8-10 tysięcy.
Źródło: Reuters, PAP