Po ponad dwóch miesiącach i licznych apelach rodzin, ujawniono nowe dane dotyczące zaginionego w marcu boeinga 777. Władze Malezji po raz pierwszy opublikowały zapisy sygnałów, które samolot nadawał do satelitów. Bliscy pasażerów nie są jednak usatysfakcjonowani. - Te dane są nieistotne, dalej nie wiadomo, gdzie jest samolot - mówią.
Maszyna zaginęła ponad dwa miesiące temu nad Oceanem Indyjskim. Do dziś jej nie odnaleziono.
- Pierwszą rzeczą, na którą spodziewamy się dostać odpowiedź, jest pytanie, czy dane są dobrze przeanalizowane i czy są tak kompletne, jak twierdzą władze - mówi Sarah Bajc, której partner znajdował się na pokładzie zaginionego samolotu.
Informacje ujawniono dopiero teraz, bowiem firma Inmarsat, zajmująca się komunikacją satelitarną, utrzymywała wcześniej, że nie ma prawa tego robić. Właściciel satelitów powoływał się na decyzję malezyjskich władz, odpowiedzialnych za poszukiwanie samolotu.
Ustalić położenie na podstawie "uścisków dłoni"
W zeszłym tygodniu Inmarsat i malezyjski rząd zadeklarowały, że będą dążyć do ujawnienia danych, czego od dawna domagały się rodziny. Sygnały satelitarne nadawane z samolotu, zwane "uściskami dłoni", stanowiły część zapisów, na podstawie których śledczy próbowali ustalić położenie boeinga 777.
Opublikowany przez malezyjskie władze dokument zawiera 47 stron rejestrów połączeń pomiędzy samolotem a wieżą, a także danych pozwalających ustalić trasę i czas przelotu odrzutowca. Kalkulacje przeprowadzone przy ich pomocy wskazują, że samolot spadł do odległej części oceanu siedem lub osiem godzin po zerwaniu łączności z ziemią.
Kilka godzin po zaginięciu maszyny satelity Inmarsat odebrały sygnały wskazujące, że odrzutowiec kontynuował lot jeszcze przez kilka godzin po zniknięciu z radarów. Ujawnione dane zawierają również zapis dwóch rozmów o 18:39 i 23:13 GMT, które nie zostały odebrane przez załogę boeinga.
Część danych została jednak usunięta, co malezyjskie władze argumentują tym, że chciały sprawić, aby informacje były bardziej czytelne. Nie ujawniono również zapisów z poprzednich lotów MH370, o dostęp do których ubiegały się rodziny ofiar.
- Dlaczego nie mogli ich opublikować? - pyta Bajc, dodając, że "to by miało sens tylko wtedy, gdyby coś ukrywali". Wśród rodzin ofiar powtarzają się opinie, że "dane nie są zrozumiałe, a te wszystkie liczby są nieistotne, ponieważ dalej nie wiadomo, gdzie jest samolot".
Kierownictwo Inmarsat "jest przekonane", że eksperci poprawnie zinterpretowali dane, które były sprawdzane również przez osoby spoza firmy i wielokrotnie sprawdzane przez śledczych przed udostępnieniem ich dla opinii publicznej.
Bezowocne poszukiwania
Samolot zaginął 8 marca z 239 osobami na pokładzie. Jak dotąd nie odnaleziono wraku, ani nie udało się ustalić, gdzie może się on znajdować. Obszar poszukiwań został zawężony na podstawie sygnałów akustycznych, pochodzących prawdopodobnie z czarnych skrzynek Boeinga, zarejestrowanych zanim wyczerpały się ich baterie.
Poszukiwania samolotu Malaysia Airlines są największymi w historii lotnictwa, jednak mimo to, nie przynoszą rezultatów. Malezja, Chiny i Australia uzgodniły w połowie maja, że ponownie przeprowadzą analizę wszystkich danych związanych z zaginionym odrzutowcem, aby lepiej określić obszar poszukiwań. Malezja prowadzi również oficjalne dochodzenie pod nadzorem ONZ.
Autor: gk//kdj / Źródło: CNN, Reuters