"Unia Europejska po raz kolejny wyburczała swoje nieadekwatne stanowisko dotyczące Krymu. Niektórym państwom Unii przyjdzie jeszcze nauczyć się szanować swobodny wybór i wolę narodu, o której w innych kontekstach tak lubią dyskutować" - tak rosyjski resort dyplomacji skomentował "niektóre wyniki" szczytu Partnerstwa Wschodniego w Rydze. W ostatecznej wersji dokumentu napisano, że "Unia potwierdza swoje stanowisko (...) ze szczytu UE-Ukraina z 27 kwietnia, w tym w sprawie nielegalnej aneksji Krymu i Sewastopola". Pod koniec kwietnia UE i Ukraina potępiły zajęcie Półwyspu Krymskiego przez Rosję.
"W Ministerstwie Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej uważnie obserwowano przebieg przygotowań i przeprowadzenie zakończonego w Rydze spotkania na najwyższym szczeblu w ramach polityki UE Partnerstwo Wschodnie. Jego wyniki będą dokładnie przeanalizowane pod kątem przestrzegania deklarowanych przez przedstawicieli kierownictwa Eurokomisji zapewnień dotyczących tego, że to partnerstwo nie jest skierowane przeciwko interesom Rosji" - czytamy na portalu internetowym resortu rosyjskiej dyplomacji.
Antyrosyjskie kompleksy
"Nie zważając na uznawane przez nas wysiłki (...), w Rydze pod naciskiem chwilowych zadań poszczególnych uczestników została zaprzepaszczona kolejna możliwość wykonania kroku ku pokonaniu pogłębiającego się rozłamu kontynentu. W dokumencie podsumowującym postanowienia szczytu faktycznie potwierdzone zostały wszystkie wytyczne, znane z poprzedniego szczytu "partnerstwa" w Wilnie. PW pozostaje w istocie zideologizowanym projektem geopolitycznym, na którego realizację negatywnie wpływają poszczególne państwa - członkowie UE, obciążone historycznymi antyrosyjskimi kompleksami" - piszą przedstawiciele rosyjskiego MSZ.
"Odnotowujemy, że UE po raz kolejny wyburczała swoją nieadekwatną pozycję w sprawie Krymu. Niektórym państwom Unii przyjdzie jeszcze nauczyć się szanować swobodny wybór i wolę narodu, o której w innych kontekstach tak lubią dyskutować" - czytamy w oświadczeniu.
"Stara pieśń UE"
"Zwracają uwagę również próby znalezienia powodów wszystkich nieszczęść Partnerstwa Wschodniego i przyczyn różnic w podejściu do tego projektu pomiędzy poszczególnymi krajami, w tym członkami UE, w 'knowaniach' Moskwy. Szczyt nowy, a pieśń stara" - czytamy.
"Rosja nie podaje w wątpliwość prawa każdego do umacniania stosunków z partnerami, w tym z Unią Europejską. Wypadałoby jednak czynić na podstawie równych praw, nie nadużywając dążeń zainteresowanych państw do reform i modernizacji, szanując historyczne więzi i cały kompleks relacji z sąsiadami" - piszą rosyjscy dyplomaci.
Europa od Lizbony po Władywostok
"Będąc nieodłączną częścią europejskiej cywilizacji, Rosja wychodzi z założenia, że przynależność do wzorca europejskiego tych czy innych państw nie zależy od jakichkolwiek decyzji czy uznania, a jego utrwalenie jest procesem żywym i podlegającym procesom przemian, powinna przybliżać wszystkich Europejczyków od Lizbony po Władywostok, a nie dzielić nas kłamliwym pytaniem "z kim jesteście?" - czytamy na stronie ministerstwa.
Oświadczenie kończy zapewnienie o chęci współpracy: "Potwierdzamy gotowość do konstruktywnej pracy z Unią Europejską, państwami członkowskimi Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej i Wspólnoty Niepodległych Państw na rzecz budowania wspólnej przestrzeni gospodarczej i humanitarnej od Atlantyku po Ocean Spokojny na fundamencie wspólnego i niepodzielnego bezpieczeństwa dla wszystkich" - kończą przedstawiciele dyplomacji Federacji Rosyjskiej.
Pisane "pod wpływem"?
Pod oświadczeniem rosyjskiego MSZ nie ma nazwiska jego autora. Dziennikarze opozycyjnego portalu The Insider zainteresowali się więc, kto napisał tak specyficzny w swej wymowie tekst.
"Szereg obserwatorów uważa, że autorzy oficjalnego komentarza MSZ mogli znajdować się pod wpływem środków psychoaktywnych: świadczy o tym nie tylko stylistyka, ale i to, że autorom w kilku miejscach nie udało się nawet zachować związku zgody między podmiotem a orzeczeniem w zdaniu" - czytamy w komentarzu redakcyjnym.
Autorzy portalu ustalili, że takie komentarze dla rosyjskiego MSZ piszą współpracujący z resortem eksperci, a treść zatwierdzana jest na poziomie wiceministrów. Departament Informacji i Prasy rosyjskiego MSZ, który formalnie odpowiada za publikację komentarzy na resortowym portalu mid.ru, nie uczestniczy w ich tworzeniu, a współpracownicy MSZ "sami nie są zachwyceni stylistyką i poziomem danych oświadczeń, ale nie mają wpływu na ich formę i treść".
Nielegalna aneksja
W ostatecznej wersji deklaracji końcowej ze szczytu Partnerstwa Wschodniego w Rydze napisano, że "Unia potwierdza swoje stanowisko (...) ze szczytu UE-Ukraina z 27 kwietnia, w tym w sprawie nielegalnej aneksji Krymu i Sewastopola". Pod koniec kwietnia UE i Ukraina potępiły zajęcie Półwyspu Krymskiego przez Rosję.
"Uczestnicy szczytu potwierdzają swoje stanowiska w stosunku do rezolucji Zgromadzenia Ogólnego NZ 68/262 w sprawie integralności terytorialnej Ukrainy" z marca ub.r. - czytamy także w deklaracji ryskiej. Ani Białoruś, ani Armenia nie poparły rezolucji ZO NZ.
Autor: asz/ja / Źródło: mid.rf, PAP, The Insider