- To ograniczanie wolności słowa - grzmią organizacje protestujące przeciw planom budowy elektrowni atomowej w tureckim mieście Sinop, nad Morzem Czarnym. Poszło o akcję tureckiej policji, która zamknęła 29 obcokrajowców za protesty, przeciwko elektrowni, przed siedzibą władz.
Jak poinformował jeden z organizatorów protestu, Niklas Hartmann, policja siłą zabrała na komendę demonstrantów, wyrażających sprzeciw wobec elektrowni przed urzędem gubernatora. Władze potwierdziły zatrzymanie uczestników - jak to określiły - "nielegalnej akcji".
Udawali martwych
Pod siedzibą gubernatora manifestanci położyli się, udając martwych, aby ostrzec ludność przed niebezpieczeństwami energetyki atomowej. Wśród aresztowanych są co najmniej dwaj Amerykanie, kilku Niemców, Francuzi i inni obywatele Unii Europejskiej. Grupa obozowała pod miastem od 9 sierpnia.
"Władze nie tolerują żadnych protestów"
- Państwo tureckie zdaje się bardzo obawiać tego, że mieszkańcy dowiedzą się, jak niebezpieczna jest energia atomowa. Dlatego też władze nie tolerują żadnych protestów - podkreślił Hartmann, reprezentujący organizację European Youth for Action. - Jesteśmy bardzo zaniepokojeni ograniczaniem wolności słowa w Turcji - dodał.
Turcja ogłosiła plany budowy elektrowni atomowej w Sinop po tym, jak otworzyła swoją pierwszą siłownię nuklearną w mieście Mersin, nad Morzem Śródziemnym.
tk /el
Źródło: TVN24, PAP