Ponad 1000 osób, w tym 200 weteranów Łotewskiego Legionu SS, śpiewając patriotyczne pieśni, złożyło kwiaty pod pomnikiem Wolności w centrum Rygi. W ten sposób Łotysze uczcili Dzień Pamięci Legionów, czyli pamięć rodaków walczących u boku niemieckiej armii z Armią Radziecką w czasie II wojny światowej. Obchodom towarzyszyły demonstracje.
Legion Łotewski powstał w lutym 1943 roku i składał się z 15. oraz 19. Dywizji Waffen SS. W sumie przez różne formacje walczące po niemieckiej stronie przeszło podczas II wojny światowej ok. 150 tys. Łotyszy. Co trzeci z nich zginął, 20 tysięcy przerzucono w 1945 roku na Pomorze. 80 tysięcy znalazło się w Kurlandii, gdzie razem z Niemcami bronili się do 7 maja 1945 roku.
"To tragiczne, że jest OK, gdy stoi się po stronie morderców"
Wtorkowe uroczystości w Rydze nie przebiegły jednak spokojnie. Przeciwko biorącym w nich udział protestowali mieszkający na Łotwie etniczni Rosjanie. W pewnym momencie musiała zareagować policja - zatrzymano kilkanaście osób.
Demonstracja odbyła się również przed ambasadą Łotwy w Moskwie. Członkowie ruchu młodzieżowego "Miestnyje" ("Miejscowi") w ten sposób chcieli wyrazić swoje niezadowolenie z odbywających się w Rydze uroczystości. Wzięli w niej też udział weterani II wojny światowej ubrani w mundury radzieckie.
To tragiczne, że wysyła się sygnał, że jest o'key, gdy stoi się po stronie morderców. Efraim Zuroff z centrum Szymona Wiesenthala
Efraim Zuroff z centrum Szymona Wiesenthala, zajmującego się poszukiwaniem zbrodniarzy hitlerowskich, który we wtorek obserwował uroczystości w Rydze, powiedział, że "jest to smutny dzień dla pamięci ofiar holokaustu".
- Z mojej perspektywy najgorsze jest to, gdy widzę młodych Łotyszy maszerujących pod flagami demokratycznej, niepodległej Łotwy i oddających cześć ludziom, którzy walczyli po stronie nazistowskich Niemiec. To tragiczne, że wysyła się sygnał, że jest OK, gdy stoi się po stronie morderców - powiedział Zuroff.
Źródło: PAP