Wygląda na to, że "pomarańczowa koalicja" znów się zejdzie i na Ukrainie nie będzie przedterminowych wyborów. Rada Najwyższa anulowała bowiem przyjęte w ubiegłym miesiącu ustawy, które ograniczyły kompetencje prezydenta i uprościły procedurę jego impeachmentu.
Ustawy uchylono dzięki wspólnemu głosowaniu deputowanych Bloku premier Julii Tymoszenko i prezydenckiego Bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS).
Anulowanie tych aktów prawnych było podstawowym warunkiem, od spełnienia którego prezydent Wiktor Juszczenko uzależniał powrót do rozmów o odrodzeniu prozachodniej koalicji NU-LS z ugrupowaniem szefowej rządu.
"Pomarańczowa koalicja" rozpadła się 2 września. Blok Julii Tymoszenko zawiązał wówczas sojusz z prorosyjską Partią Regionów Ukrainy i komunistami i doprowadził do uchwalenia ustaw znacząco zmniejszających prerogatywy głowy państwa.
Juszczenko ogłosił wówczas, że widzi w tych krokach "rękę Kremla" i zagroził, że jeśli w parlamencie nie powstanie nowa koalicja, na Ukrainie odbędą się przedterminowe wybory.
Według kancelarii prezydenta deputowani mają czas na powołanie nowego sojuszu do piątku.
A może jeszcze Łytwyn?
Rozmowy koalicyjne bloku Tymoszenko z prezydenckim NU-LS trwają od tygodnia. Wtedy to do negocjacji zaproszono także blok byłego przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Łytwyna.
Jeśli rozmowy z Łytwynem zakończą się sukcesem, zamiast dotychczasowych 226 głosów nowa koalicja będzie dysponować 248-osobową większością w 450-mandatowej izbie.
Źródło: PAP