W niedzielnych wyborach w Szwecji do parlamentu, władz wojewódzkich oraz gminnych kandyduje rekordowo dużo Polaków lub osób pochodzenia polskiego - ponad 120. Reprezentują oni wszystkie główne ugrupowania, w tym przeciwną imigrantom partię Szwedzcy Demokraci.
Z analizy wychodzącej w Sztokholmie polonijnej "Nowej Gazety Polskiej" wynika, że Polacy w Szwecji coraz chętniej startują w wyborach. W 2010 roku na listach wyborczych było prawie 100 brzmiących z polska nazwisk, podczas gdy w 2002 roku - jedynie 40.
Sukces zachęcił innych
Do kandydowania wielu z nich mógł zachęcić sukces dwóch Polek, Elizy Roszkowskiej-Oeberg oraz Marty Obminskiej, które zasiadają w szwedzkim parlamencie z ramienia rządzącej Szwecją Umiarkowanej Partii Koalicyjnej. Obie starają się o reelekcję i kierują swoją kampanię również do osób pochodzenia polskiego. - Przetłumaczyłam ulotkę na język polski, po polsku piszę na portalach społecznościowych - powiedziała Marta Obminska.
Według posłanek Umiarkowana Partia Koalicyjna dzięki wprowadzeniu odliczeń podatkowych przyczyniła się do powstania wielu miejsc pracy w sektorze usług, na czym skorzystali przyjeżdżający do Szwecji Polacy. Pod rządami centroprawicy Szwecja wraz z Polską zainicjowała unijny program Partnerstwa Wschodniego, adresowany do państw Europy Wschodniej.
Niektórzy z kandydatów, choć nie mają polskich nazwisk, także chętnie przyznają się do swoich korzeni. Dziadek Jenny Bengtsson, kandydującej do parlamentu w Sztokholmie z listy Partii Lewicy, przyjechał z Polski do Szwecji po II wojnie światowej. - Jestem działaczką związków zawodowych branży gastronomicznej, więc problemy pracujących w Szwecji Polaków są mi bliskie. Chciałabym, aby imigranci mieli zapewnione takie same warunki pracy jak Szwedzi - tłumaczyła Bengtsson.
Polak dziadkiem lidera nacjonalistów
Polskiego dziadka ma też, jak się okazuje, również lider przeciwnej imigrantom prawicowej partii Szwedzcy Demokraci (SD) w Sztokholmie i kandydat na radnego miejskiego Christoffer Dulny. We wtorek zrezygnował z funkcji szefa sztokholmskich struktur, "aby nie być obciążeniem dla partii" z powodu ujawnienia przez gazetę "Expressen" rasistowskich wpisów, jakie anonimowo w przeszłości zamieszczał w internecie.
Na listach Szwedzkich Demokratów znalazło się co najmniej 10 osób pochodzenia polskiego, z czego trzy w podsztokholmskim mieście Soedertaelje, gdzie imigranci stanowią prawie połowę mieszkańców.
Jednym z kandydatów do władz tej gminy jest Mariusz Kawecki. - To mass media nazywają naszą partię rasistowską, w rzeczywistości jesteśmy jedyną siłą, która w ogóle mówi o problemie nadmiernej imigracji- przekonuje działacz SD. Nadmienia, że nie chodzi tu o Polaków czy przyjezdnych z innych państw UE, którzy mają prawo do pracy i w razie kłopotów mogą wrócić do swoich krajów. - Szwecja przyjmuje coraz więcej uchodźców, ale szkolnictwo czy służba zdrowia nie wytrzymuje tego obciążenia - twierdzi Kawecki.
Tegoroczną kampanię Polacy mieszkający w Szwecji mogą po raz pierwszy śledzić w języku polskim. Internetowy portal wychodzącego na południu Szwecji dziennika "Sydsvenskan" uruchomił polską wersję najważniejszych wiadomości dotyczących wyborów.
Opozycja dojdzie do władzy?
Według ostatnich sondaży po ośmiu latach koalicja centroprawicowych partii zbudowana wokół Umiarkowanej Partii Koalicyjnej premiera Fredrika Reinfedta może utracić władzę. Większość w przyszłym parlamencie ma szansę uzyskać czerwono-zielona opozycja na czele z Partią Socjaldemokratyczną. W końcówce kampanii różnica między blokami zaczyna się jednak zmniejszać. Partia Szwedzcy Demokraci bojkotowana przez pozostałe ugrupowania może liczyć na poparcie 8-10 proc. głosów.
Liczba Polaków w Szwecji szacowana jest na ok. 100 tys. W wyborach do władz gmin i województw mogą głosować osoby zamieszkałe na ich terenie bez względu na narodowość. Natomiast parlamentarzystów wybierają jedynie osoby mające obywatelstwo szwedzkie.
Autor: iwan\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA