TV wspierała ataki na ambasady? Francuzi użyli ostrej amunicji

Aktualizacja:

Syryjska propaństwowa telewizja wspierała ataki na ambasady USA i Francji w Damaszku - twierdzi Waszyngton. Tłum zwolenników prezydenta Baszara el-Asada wdarł się na teren amerykańskiej placówki, a przed wejściem na teren francuskiej powstrzymała go ochrona, która użyła ostrej amunicji. Do gwałtownych protestów doszło po wizycie ambasadorów obu krajów u buntowników domagających się demokratycznych przemian w kraju.

Jak poinformowali dyplomaci w syryjskiej stolicy, podczas próby wejścia na teren francuskiej ambasady doszło do konfrontacji zwolenników prezydenta z uzbrojonymi strażnikami. Według ich relacji, ochrona użyła ostrej amunicji, by zatrzymać tłum.

Według ministra spraw zagranicznych Francji Bernarda Valero, próba wejścia na teren ambasady nie powiodła się.

Wymalowali amerykańską ambasadę

Wcześniej poinformowano, że demonstranci wdarli się na teren ambasady USA w Damaszku. Po pewnym czasie opuścili jej teren, ale według relacji naocznych świadków napastnicy wciągnęli flagę syryjską na terenie ambasady, wybili szyby w budynku i napisali na ścianach obelżywe słowa pod adresem ambasadora.

Amerykanie poinformowali, że tłum zaatakował także znajdującą się kilka przecznic dalej rezydencję ambasadora. Przedstawiciel ambasady poinformował, że w żadnym z incydentów nikt nie został ranny, pracownicy też nie czuli się zagrożeni. Nie ma też doniesień, by ktoś został ranny pod ambasadą Francji.

Inspiracja z telewizji?

Dyplomaci amerykańscy uważają, że reakcja władz syryjskich była "powolna i niedostateczna". Waszyngton zapowiedział, że wezwie syryjskiego charge d'affaires, by poskarżyć się na niedopełnienie obowiązku ochrony amerykańskich dyplomatów.

Rzecznik Departamentu Stanu potępił syryjskie władze za brak należytej ochrony i zapowiedział, że Amerykanie będą się domagać od Syrii zadośćuczynienia za szkody. Zasugerował też, że zamieszki były inspirowane przez władze. - Telewizja, która jest pod silnym wpływem syryjskich władz, wspierała te brutalne demonstracje - powiedział.

Bo popierają buntowników

Uważamy, że władze syryjskie odpowiedzialne są za bezpieczeństwo naszego personelu dyplomatycznego i (naszych) budynków MSZ Francji

Już w niedzielę dochodziło do gwałtownych protestów przed ambasadami USA i Francji. Jak przekazał wczoraj francuski MSZ rezydencje dyplomatów obrzucono kamieniami, a przed budynkami palono francuskie flagi i zniszczono zaparkowane tam samochody. "Uważamy, że władze syryjskie odpowiedzialne są za bezpieczeństwo naszego personelu dyplomatycznego i (naszych) budynków" - poinformowano w oficjalnym komunikacie.

Według oficjalnej syryjskiej agencji Sana, tamtejsze MSZ wezwało w niedzielę obu ambasadorów, by zaprotestować przeciwko wizycie bez zezwolenia w zbuntowanym mieście Hama.

Naruszają Konwencję Wiedeńską?

Przeciw działaniom władz w Damaszku protestują Francuzi. Jak podkreślił minister Valero, władze nie tylko nie dopełniły obowiązku ochrony francuskich placówek, ale też naruszyły Konwencję Wiedeńską. Zaznaczył, że gwarantuje ona swobodę poruszania się akredytowanym przedstawicielom innych państw. - Francuski ambasador może podróżować po Syrii, tak samo jak syryjski ambasador może po Francji. Nie powinno się sugerować, że francuski ambasador ma jakieś ukryte motywy - powiedział.

Źródło: PAP, Reuters