- Jesteśmy mocno zaniepokojeni sytuacją w naszym regionie; to, co stało się na Ukrainie, zmieniło nie tylko Europę Wschodnią, ale cały świat - mówił w piątek w Kiszyniowie premier Mołdawii Iurie Leanca po spotkaniu z polskim premierem. Donald Tusk zapewnił z kolei, że nigdzie na świecie w sposób tak jednoznaczny nie wspiera się i nie chroni mniejszości, jak w UE. W czerwcu Kiszyniów ma podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską.
Tusk podkreślił, że Unia Europejska to dla ludzi i całych narodów sposób na życie w wolności. - Jeśli wstąpiliście na europejską drogę, to dlatego, że taki był wasz wybór. Nikt was do tego nie zmusza, nikt was nigdy nie będzie szantażował. Jeśli będziecie chcieli, będziecie współgospodarzami europejskiego domu, jeśli wybierzecie inaczej, nikt w Europie nie będzie was zmuszał do zmiany decyzji - mówił szef polskiego rządu na wspólnej konferencji prasowej z premierem Mołdawii Iurie Leancą. Jak mówił, to bardzo ważne, że zjednoczona Europa jest Europą naprawdę wolnych narodów i naprawdę wolnych państw, "które nie muszą się obawiać, że silniejszy sąsiad do czegokolwiek będzie (je) zmuszał". - To dziś jest szczególnie wyrazista i ważna wartość z punktu widzenia Polaków, ale myślę, że także z punktu widzenia mieszkańców Mołdawii - zaznaczył.
Nie dla referendum
Premier odniósł się także do propozycji Wiktora Janukowycza, który w piątkowym orędziu do ukraińskiego narodu wezwał do przeprowadzenia w każdym regionie Ukrainy referendum mającego określić jego status. Tusk ocenił, że to "nie jest dobry sposób wprowadzenia instytucji referendów regionalnych". - Doświadczenie z Krymem pokazuje wyraźnie, do czego to może prowadzić - zaznaczył. Jak dodał, trudno zrozumieć i zaakceptować słowa Janukowycza. - Liczymy na to, że siły polityczne na Ukrainie będą sprzyjały deeskalacji, a nie eskalacji napięcia. W interesie nas wszystkich leży ustabilizowanie sytuacji na Ukrainie, uchronienie jej przed bankructwem i pokojowe rozwiązywanie problemów, także w relacjach ukraińsko-rosyjskich - powiedział.
UE "stawia na pokój"
Tusk mówił także, że "gorącym i dyżurnym tematem" w Mołdawii i całym regionie, a szczególnie na Ukrainie, stały się gwarancje i prawa wspólnot etnicznych i mniejszości narodowych. Zapewnił, że nigdzie na świecie w sposób tak jednoznaczny nie wspiera się i nie chroni mniejszości jak w UE. - Jeśli jakakolwiek mniejszość - etniczna, narodowa, kulturowa, religijna - chce prawdziwych gwarancji dla swojego bezpieczeństwa, autonomii, praw, to Unia Europejska nie tylko to gwarantuje, ale i egzekwuje - zaznaczył Tusk. - Jeśli jakiś rząd państwa, które jest członkiem UE, chciałby naruszać prawa mniejszości, to Unia Europejska jest instytucjonalnym sposobem na to, aby nie mógł tego robić. (...) Te nasze doświadczenia dedykuję wszystkim, którzy patrzą z obawą w przyszłość, na przykład w Mołdawii, bo chcę powiedzieć, że Unia Europejska te obawy może wyleczyć najskuteczniej - dodał Tusk. Szef polskiego rządu przekonywał, że UE "stawia na pokój, a nie na rozstrzygnięcia siłowe". - Mołdawia i Polska mają szczególne powody stawiać wyłącznie na pokój, nie na wojnę - dodał.
"UE to dobra droga"
- Droga do Europy nie jest i nie może być drogą elit. Ta droga do Europy ma wtedy sens i sprawdza się, gdy jest dobrą drogą dla wszystkich obywateli - powiedział Tusk. Jak mówił szef polskiego rządu, w przededniu podpisania umowy stowarzyszeniowej i zniesienia reżimu wizowego Mołdawianie dyskutują o tym, jakie korzyści może im przynieść zbliżenie się z Europą. - Chcę powiedzieć jako premier, że to ma głęboki sens dla każdej rodziny, każdego obywatela - zaznaczył. - Być może kiedy mówią to Hiszpanie, Anglicy czy Niemcy nie brzmi to tak wiarygodnie, bo przecież oni zawsze żyli lepiej od Polaków i od Mołdawian. Ale kiedy mówi to Polak, którzy przeżywa tę drogę do Europy od kilkudziesięciu lat, Polak, który ma taką wspólnotę historii i doświadczeń jak Mołdawianin, to możecie Polakowi uwierzyć, że to wielkie przedsięwzięcie, jakim jest UE, opłaca się każdemu człowiekowi, każdemu obywatelowi - zaznaczył Tusk.
"Jesteśmy zaniepokojeni"
Premier Mołdawii Iurie Leanca zaznaczył, że jest mocno zaniepokojony sytuacją w regionie w ostatnich tygodniach. - To, co stało się na Ukrainie, mocno zmieniło nie tylko region, ale cały świat i z tego powodu teraz codziennie oceniamy to ryzyko i kontaktujemy się aktywnie z naszymi kolegami z Unii Europejskiej i Waszyngtonu oraz z naszymi partnerami ukraińskimi - powiedział Leanca pytany, czy Mołdawia obawia się o swoje bezpieczeństwo. Jak podkreślił, "tryb secesyjny" w Naddniestrzu i decyzje podejmowane jednostronnie przez nieuznawane władze tego regionu mogą prowokować niebezpieczne sytuacje. - Apelowaliśmy do nich o racjonalne podejście. Europejczycy, Amerykanie i Rosjanie muszą dołożyć starań, abyśmy uniknęli scenariusza destabilizacji. (...) Mam nadzieję, że będziemy kontynuować aktywny dialog również z partnerami z Moskwy, żebyśmy nie byli świadkami eskalacji - powiedział Leanca.
Leanca: doceniamy rolę Polski
Premier Mołdawii podkreślił, że docenia wysiłki i rolę Polski w decyzjach, jakie podejmuje UE zarówno w kontekście Ukrainy, jak i innych państw Europy Wschodniej. Jak mówił, jeszcze niecałe dwa miesiące temu nikt nie wyobrażał sobie, że "Europa Wschodnia i cały świat będą wyglądały inaczej". - Niestety to, co - jak myśleliśmy - należy do przeszłości i będzie jedynie przedmiotem badań, staje się rzeczywistością - powiedział premier Mołdawii. Wyraził nadzieję, że wspólnota międzynarodowa również będzie dokładać wszelkich starań, aby nie wrócić do konfrontacji.
Umowa w czerwcu
Kiszyniów, który w czerwcu ma podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, obawia się, że może mieć takie problemy z rosyjską mniejszością, jakie ma teraz Ukraina. Do dziś nie udało się rozwiązać konfliktu politycznego o Naddniestrze, autonomiczny region Mołdawii, który praktycznie oderwał się od tego kraju i jest kontrolowany przez Rosję. - Wydarzenia na Krymie i na wschodzie Ukrainy brutalnie przypominają nam o tym konflikcie - mówił na początku marca mołdawski premier.
Autor: db / Źródło: PAP