Minął prawie tydzień od tragicznego trzęsienia ziemi na pograniczu turecko-syryjskim. Polscy strażacy są wśród ekip, które prowadzą akcję ratunkową w tureckim mieście Besni. Korespondent TVN24 Paweł Łukasik rozmawiał z Mustafą, który od sześciu dni czeka z nadzieją na odnalezienia swojego brata.
Trzęsienie ziemi i wstrząsy wtórne w Turcji i Syrii zabrały życie ponad 28 tysiącom ludzi. Ratownicy, wśród których są polscy strażacy, nadal szukają żywych. Ich działania relacjonują z tureckiego Besni korespondent TVN24 Paweł Łukasik i operator TVN24 Tomasz Burdal. W niedzielne popołudnie strażacy kontynuują wysiłki, między innymi próbują dotrzeć do zlokalizowanej wczoraj osoby.
Ekipa TVN24 przygląda się m.in. pracy polskiej ekipy ratunkowej Huzar, która w Turcji pracować będzie, w przedłużonym trybie, do 16 lutego. - Mimo że teoretycznie nikt nie powinien mieć szans na przeżycie, ciągle są znajdowane żywe osoby - wytłumaczył decyzję o przedłużeniu akcji polskich ratowników reporter TVN24 Paweł Łukasik.
Łukasik rozmawiał z Mustafą, który dzięki studiom w Polsce mówi w języku polskim. Mustafa czeka na odnalezienie swojego brata od sześciu dni. Sam mieszkał w budynku, który się zawalił, jednak w momencie trzęsienia przebywał na wsi. - Musimy czekać, bo zawsze jest jakaś nadzieja - stwierdził Mustafa. - Tu było 28 mieszkań. (...) Minimum tam (pod gruzami - red.) jeszcze jest 50 ludzi - stwierdził Mustafa, dodając, że znał dużą część mieszkańców budynku.
- Zawsze jest jakaś nadzieja, ale jest bardzo zimno. (...) Jest bardzo ciężko nawet dla nas (przebywających na powierzchni - red) - powiedział. Mustafa przywołał także historie z poszukiwań, kiedy to odnaleziono jedną rodzinę - matka przeżyła, zaś jej mąż oraz trójka dzieci zmarła, w innym przypadku przeżył jedynie ojciec, co pokazuje, że trudno przewidzieć, kto zostanie uratowany.
Zrozpaczony Mustafa przyznał, iż liczy na to, że chociaż ciało jego brata zostanie odnalezione w całości i bez większych uszkodzeń. Mustafa uważa, że pomoc w pierwszej kolejności i w największej skali udzielana była mieszkańcom bogatszych osiedli, dopiero później zaś w okolicach, budynku, w którym mieszkał on i jego brat.
- Takich dramatów są dziesiątki, setki, tysiąc w całej Turcji. I w tym miejscu pewnie jeszcze tli się jakaś nadzieja na odnalezienie żywych osób, choć z każdą godziną i minutą coraz bardziej gasnąca - podsumował Paweł Łukasik.
Poprzednie relacje ekipy TVN24 z Turcji:
Relacje Pawła Łukasika i Tomasza Burdala z Turcji
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24