Turcja ostrzegła Rosję i Stany Zjednoczone, że nie będzie tolerować zdobyczy terytorialnych kurdyjskich bojowników w pobliżu swojej granicy na północnym zachodzie Syrii - poinformowała agencja Reutera, powołując się na źródła w tureckim rządzie. Ankara ma podejrzewać, że zarówno USA, jak i Rosja, wspierają kurdyjskich bojowników.
Władze w Ankarze obawiają się, że kolejne zdobycze terytorialne wspieranych przez USA kurdyjskich bojowników z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) powiązanych z kurdyjską Partią Unii Demokratycznej (PYD) mogą wzmóc nastroje separatystyczne wśród Kurdów na terytorium Turcji.
Przedstawiciele tureckich władz przewidują, że Kurdowie będą posuwać się na zachód wzdłuż turecko-syryjskiej granicy w stronę Morza Śródziemnego, i obawiają się, że będą oni chcieli stworzyć niezależne państwo kurdyjskie zajmujące tereny należące obecnie do Turcji, Syrii i Iraku. - Dla nas to nie jest żart - ocenił jeden z urzędników, na których powołuje się Reuters.
Jak USA, tak i Rosja
Waszyngton wspiera kurdyjskie siły w północnej Syrii jako skuteczne oddziały w walce z dżihadystami z Państwa Islamskiego (IS). - W naszych oczach PYD jest ugrupowaniem terrorystycznym i chcemy, by wszystkie kraje brały pod uwagę możliwe konsekwencje współpracy z Kurdami - powiedział wysoki rangą turecki urzędnik.
Turcy podejrzewają, że także Rosja, która od 30 września prowadzi ataki lotnicze na terytorium Syrii, wspiera kurdyjskie milicje. - Przy wsparciu Rosji PYD stara się zająć tereny między (miastami) Dżarabulus i Azaz i kieruje się dalej na zachód od Eufratu. Nigdy tego nie zaakceptujemy - powiedział urzędnik.
Turcja nie poinformowała, jakie kroki może przedsięwziąć, gdyby kurdyjskie siły rzeczywiście przekroczyły Eufrat. Ankara we wrześniu ostrzelała pozycje Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) w północnym Iraku, jednak naloty na Kurdów syryjskich byłyby bardziej ryzykowne, ponieważ mogłyby doprowadzić do konfliktu między Turcją a Stanami Zjednoczonymi i Rosją.
Autor: fil//gak / Źródło: PAP, Reuters