Turecka policja prowadzi obławę na zamachowca, który zabił w popularnym klubie w Stambule co najmniej 39 osób, a kolejne 69 ranił - przekazał turecki szef MSW Suleyman Soylu. Władze podkreślają, że był to atak terrorystyczny.
Do ataku doszło w klubie Reina w dzielnicy Ortakoy w europejskiej części Stambułu. Władze miasta potwierdziły, że ataku dokonała jedna osoba. W klubie podczas ataku mogło znajdować się od 500 do 600 osób. Do zamachu doszło około godziny 1.15 miejscowego czasu.
Obława trwa
Minister spraw wewnętrznych Turcji, Suleyman Soylu, poinformował w niedzielę nad ranem, kilka godzin po zamachu, że w klubie zginęło 39 osób. Soylu podkreślił, że dotychczas zidentyfikowano tożsamość 21 ofiar. 15 lub 16 zabitych to obcokrajowcy. Minister dodał, że kolejne 69 osób trafiło do szpitali. Wśród zabitych jest jeden policjant.
Polskie ministerstwo spraw zagranicznych przekazało, że jest w stałym kontakcie z tureckimi służbami i sprawdza, czy wśród ofiar są Polacy. Póki co nie ma takich informacji.
Konsul RP @PLinIstanbul jest w stałym kontakcie z tureckimi
służbami i wyjaśnia, czy wśród ofiar zamachu byli polscy obywatele.— Rzecznik Prasowy MSZ (@Rzecznik_MSZ) 1 stycznia 2017
Trwają poszukiwania napastnika. Cytowany przez agencję Reutera minister poinformował, że ataku dokonała jedna osoba.
Wcześniej spływały sprzeczne informacje dot. liczby napastników. Agencja Reutera w jednej z depesz mówiła o "przynajmniej jednym uzbrojonym" napastniku. CNN Turk pisała o dwóch terrorystach.
Jak podaje CNN, nie wiadomo, co stało się z napastnikiem. Początkowo informowano, że mógł on zginąć w wymianie ognia z policją, jednak informacje te się nie potwierdziły.
- Rozpoczynają się poszukiwania napastnika. Mamy nadzieję, że napastnik zostanie ujęty wkrótce - powiedział szef MSW w niedzielny poranek.
- Zaczęły pojawiać się pewne szczegóły, ale władze pracują w tej chwili nad uzyskaniem konkretnych rezultatów - powiedział premier Turcji Binali Yildirim pytany przez dziennikarzy o to, kto mógł stać za zamachem. - Policja i władze odpowiedzialne za sprawy bezpieczeństwa podzielą się informacjami, kiedy staną się one dostępne w toku śledztwa - dodał premier. Yildirim przekazał, że zamachowiec swoją broń zostawił na miejscu zamachu, ale nie podał żadnych dotyczących jej szczegółów.
Brutalny zamach
Napastnik z długą bronią, przebrany za św. Mikołaja, wszedł do popularnego klubu Reina położonego w europejskiej części miasta nad Bosforem, zabijając stojącego przed wejściem policjanta i cywila. Otworzył ogień do bawiących się gości. Część z nich salwowała się ucieczką skacząc do Bosforu, nad którego wodami zlokalizowany jest klub.
- Terrorysta z bronią długolufową brutalnie i okrutnie dokonał tego incydentu, strzelając w niewinnych ludzi, którzy byli tam wyłącznie po to, by celebrować początek nowego roku i dobrze się bawić - powiedział w reakcji na zamach Vasip Sahin, gubernator prowincji, w której leży Stambuł.
#BREAKING Attackers allegedly entered Istanbul\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'s Reina night club in Santa costumes, opened fire randomly #Turkey pic.twitter.com/fApCLhdD7u
— CNN Türk ENG (@CNNTURK_ENG) 31 grudnia 2016
Policja zamknęła rejon przylegający do klubu w promieniu ok. 3 km, a specjalne jednostki przeszukały teren w poszukiwaniu ewentualnych materiałów wybuchowych.
Reina jest jednym z najbardziej znanych klubów nocnych w mieście, często odwiedzanym przez mieszkańców Stambułu jak i turystów.
Zwiększone środki bezpieczeństwa
W sylwestrowy wieczór w największych miastach Turcji władze zaostrzyły środki bezpieczeństwa. Policja wstrzymała ruch m.in. na ulicach prowadzących do największych placów w Stambule i w stolicy kraju - Ankarze. Agencja prasowa Anadolu informuje, że w Stambule bezpieczeństwa pilnuje 17 tys. policjantów, niektórzy z nich przebrani są za Mikołajów lub ulicznych sprzedawców. W Ankarze i Stambule dokonano w 2016 r. wielu ataków terrorystycznych, w których zginęło ponad 180 osób. Do ataków przyznawało się tzw. Państwo Islamskie (IS) lub bojówki kurdyjskie.
Autor: tmw, kło/sk, adso / Źródło: Reuters, CNN Turk, PAP