Po rewolucjach w szeregu państw arabskich, niepokoje rozpoczynają się w kolejnym kraju. Na ulice miast Sudanu po raz kolejny wyszły tłumy zwolenników opozycji, którzy domagają się ustąpienia dyktatora Omara Baszira. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym, gumowymi kulami i aresztowaniami.
Ostatnie demonstracje miały miejsce w piątek po południu, po zakończeniu tradycyjnych modłów w meczetach. Tłumy zwolenników opozycji wyszły z świątyń w stolicy, Chartum i drugim mieście kraju, Omdurmanie.
Jak twierdzą świadkowie, w Chartumie główny meczet w którym modlą się członkowie partii przeciwnych Baszirowi, otoczyło pół tysiąca policjantów. W kierunku tłumu wychodzącego z świątyni poleciał gaz łzawiący i gumowe kule. Ludzie mieli odpowiedzieć kamieniami. Przywódcy opozycyjnej partii Ummma, którzy jako ostatni rządzili krajem po demokratycznych wyborach pod koniec lat 80-tych, zostali wyprowadzeni bocznym wyjściem z dala od walki.
Lizane łokcia przeciw władzy
Piątkowe demonstracje nie były odosobnionym przypadkiem. Pierwsze niepokoje rozpoczęły się 16 czerwca na stołecznych uniwersytetach i rozlały się na szereg miast w kraju. Wydarzenia rozwijają się zgodnie z schematem znanym z wcześniejszych rewolucji w krajach arabskich. Władza na demonstracje odpowiedziała brutalnie, wysyłając na ulice policję i przeprowadzając aresztowania. Nie zapobiegło to niepokojom, które są coraz silniejsze. Pomocnik prezydenta ostrzegł, że zmuszenie prezydenta do ustąpienia będzie równie trudne co "polizanie łokcia". Teraz opozycja swoje akcje protestacyjne nazywa "łokciowymi".
U podstaw społecznego buntu leży trwająca już od 23 lata dyktatorska władza Baszira i przede wszystkim problemy gospodarcze kraju. Od odłączenia się Sudanu Południowego w 2011 roku, Sudan pogrążył się w kryzysie. Na terytorium nowego państwa pozostało ponad 70 procent złóż ropy, z których utrzymywał się uprzednio cały kraj.
Obecnie w Sudanie szaleje inflacja wynosząca około 30 procent. Celem ratowania budżetu zniesiono subsydia na paliwo, które do tej pory, dzięki pomocy państwa, było bardzo tanie. Teraz wiele osób nagle nie stać na benzynę, co wywołuje wielką złość. Rząd zarządził też szereg innych cięć i zredukował o połowę sklad gabinetu.
Autor: mk/fac / Źródło: CNN