Władimir Putin znów grozi wojną, tym razem spekulantom. To oni jego zdaniem wykańczają rubla. Rosyjska waluta traci tak gwałtownie, że Rosjanie będą za chwilę nosić ruble kilogramami, by cokolwiek kupić. W przypadku tej wojny, tak łatwo jak na Krymie, Putinowi nie pójdzie.
To, co w ostatnich dniach działo się z rosyjską walutą, spokojnie można nazwać krachem. W ciągu tygodnia straciła na wartości aż 11 procent.
Jeszcze kilka miesięcy temu za 1 euro płacono w Rosji niecałe 45 rubli - teraz to już blisko 60 rubli.
Trzy przyczyny słabości
Ekonomiści twierdzą, że są trzy przyczyny spadku wartości rosyjskiej waluty: taniejąca ropa naftowa, czyli główny rosyjski surowiec eksportowy, fatalny stan rosyjskiej gospodarki oraz dotkliwe sankcje, jakie zostały nałożone na Rosję w związku z kryzysem na Ukrainie. Rubel osłabiał się mimo gigantycznych interwencji rosyjskiego banku centralnego, który tylko w październiku wydał na obronę kursu narodowej waluty ponad 30 miliardów dolarów.
Walka ze spekulantami
Działania na rynku walutowym nie przynosiły oczekiwanych skutków, więc rosyjskie władze zmieniają taktykę - teraz bank centralny ma działać z zaskoczenia. Nową politykę obrony rubla zapowiedział będący na szczycie w APEC prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin.
- Mamy spekulacyjne skoki kursu rubla, ale w najbliższym czasie to się skończy, biorąc pod uwagę te działania, które bank centralny podejmuje w odpowiedzi na działania spekulantów - mówił w Chinach Putin. Tymi działaniami jest między innymi uwolnienie kursu rubla. Początkowo przyniosło to umocnienie rosyjskiej waluty, jednak po niekorzystnych dla Rosji informacjach ze szczytu APEC rubel znów zaczął tracić.
Autor: dln//gak / Źródło: Fakty TVN