"Żadnej polityki", "wrogie przejęcie", "kropka postawiona w wieloletnim sporze", "można było uniknąć skandalu" - tak o decyzji Sądu Arbitrażowego Petersburga i Obwodu Leningradzkiego, który nakazał eksmisję polskiego konsulatu w Petersburgu, informują rosyjskie media. "Decyzja sądu w Petersburgu pociągnie za sobą symetryczną odpowiedź Warszawy" – cytuje wypowiedź rosyjskiego analityka intenetowe wydanie tygodnika "Ekspert".
"Trzeba będzie zapłacić" – pisze rządowa "Rossijskaja Gazieta". "Polska będzie zmuszona uiścić 74,3 mln rubli i zwolnić budynek w centrum Petersburga, w którym od 1983 r. znajdował się konsulat generalny tego kraju" – dodaje dziennik.
Powołując się na przedstawicieli Inpredserwisa (rosyjskie przedsiębiorstwo państwowe Inpredserwis, które zajmuje się obsługą zagranicznych przedstawicielstw w mieście nad Newą) podkreśla, że Rosjanie nie będą nalegać na eksmisję, jeśli polscy dyplomaci zgodzą się zawrzeć umowę dzierżawy.
"Kropka w wieloletnim sporze"
"W wieloletnim sporze postawiono kropkę. Sąd Arbitrażowy w Petersburgu stanął po stronie przedsiębiorstwa obsługującego przedstawicielstwa zagraniczne i postanowił, że polski konsulat zapłaci czynsz za 20 lat i opuści budynek przy ul. 5. Sowietskiej" – pisze "Komsomolskaja Prawda".
"KP" informuje, że "historia ciągnie się od 1984 r., kiedy rządy Polski i ZSRR podpisały umowę o darmowym przekazaniu budynków dla konsulatów. Umowa obowiązywała przez dziesięć lat. Kiedy nadszedł czas jej przedłużenia, polscy dyplomaci - z jakichś powodów - tego nie zrobili" – podkreśla ukazująca się w półmilionowym nakładzie gazeta.
Gazeta "Nowyje Izwestia" cytuje dyrektora Inpredserwisu Borysa Morozowa, który powiedział, że "Polska, podobnie jak inne państwa obozu socjalistycznego, miała problemy z opłatą czynszu".
- Jeśli jednak innym krajom udało się ten problem rozwiązać, to w kwestii Polski, sprawę tę można tłumaczyć stanowiskiem MSZ – mówił Morozow. Wyjaśniał, że przypuszczenia potwierdza nieobecność strony pozwanej w sądzie.
"Symetryczna odpowiedź Warszawy"
"Decyzja sądu w Petersburgu może być początkiem nowego konfliktu i pociągnie za sobą symetryczną odpowiedź Warszawy" – cytuje rosyjskiego eksperta ds. państw Europy Wschodniej w Wyższej Szkole Gospodarczej w Moskwie Dmitrija Oficerowa-Bielskiego portal tygodnika "Ekspert".
"W Polsce od 1990 roku trwa dyskusja na temat dysparytetu dotyczącego przedstawicielstw zagranicznych w obydwu krajach. Polscy politycy twierdzą, że Rosjanie posiadają zbyt dużo własności dyplomatycznej w Polsce. Na tle skandalu w Petersburgu własność ta może być ograniczona" – mówił tygodnikowi Dmitrij Oficerow-Bielski.
W wywiadzie pod tytułem "Co kryje się za polityką Polski przeciwko Rosji" tygodnik analizuje stosunki miedzy Moskwą i Warszawą, m.in. w kontekście wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Grzegorza Schetyny w sprawie wyzwolenia obozu Auschwitz, a także polskiej propozycji, by Dzień Zwycięstwa nad faszyzmem świętować w Gdańsku, nie w Moskwie.
"W odpowiedzi Rosja wyrzuca polski konsulat w Petersburgu" - pisze "Expert".
"Żadnej polityki"
"Żadnej polityki, tylko ekonomia" Petersburg 5-Kanał
"Sprawdziliśmy. Żadnej polityki, tylko ekonomia. Polscy dyplomaci będą zmuszeni poszukać innego lokum" – informował portal telewizji Petersburg-5 Kanał.
Stacja komentowała, że "strona polska mogłaby obejść się bez skandalu i korzystać z budynku przy ul. 5. Sowietskiej za darmo".
"Straciła jednak to prawo z własnej inicjatywy. W przeciwieństwie do innych przedstawiciel, konsulat Polska nie podpisał umowę dzierżawy z miastem. Prawnicy rosyjscy nazwali to po prostu wrogim przejęciem" – podsumował portal Petersburg-5 Kanał.
Spór o budynek
Spór dotyczy nieruchomości w historycznym centrum Petersburga. Są to dwa połączone ze sobą budynki o łącznej powierzchni 3 tys. metrów kwadratowych. Władze Petersburga utrzymują, że Polska powinna płacić za czynsz od kwietnia 1993 roku, gdyż wówczas wypowiedziała umowę międzyrządową o nieodpłatnym użytkowaniu nieruchomości zajmowanych przez dyplomatów. Sprawa konsulatu generalnego w Petersburgu jest elementem szerszego sporu Polski i Rosji o nieruchomości dyplomatyczne. Istnieje bowiem dysproporcja powstała w latach 70., gdy Polska zastosowała się do porozumień międzyrządowych, przekazując Rosji na własność nieruchomości, zajmowane przez jej placówki. Umowa zobowiązywała stronę rosyjską - na zasadzie wzajemności - do przekazania na rzecz Polski nieruchomości na potrzeby polskich przedstawicielstw dyplomatycznych. Rosja jednak nie zrobiła tego.
Lakoniczny komentarz Moskwy
Jak donosi z Moskwy korespondent "Faktów" TVN Andrzej Zaucha, MSZ Rosji ograniczył się do lakonicznego komentarza w sprawie. Rosyjscy dyplomaci stwierdzili, że Warszawa niejednokrotnie odrzucała propozycje przedyskutowania spornych kwestii z Moskwa.
Autor: tas\mtom / Źródło: Rossijskaja Gazeta, Nowyje Izwestia, Expert.ru, Petersburg-5 Kanał