Samoloty NATO zbombardowały w nocy z niedzieli na poniedziałek terminal naftowy w Ras Lanuf - poinformowała libijska TV. Sojusz nie skomentował dotychczas tej informacji. Tymczasem dowódca wojsk brytyjskich domaga się rozszerzenia listy celów w Libii, które mogą być atakowane, ostrzegając, że konflikt może zakończyć się impasem.
Według libijskiej TV, bomby spadły na zbiorniki z metanolem w terminalu powodując ich uszkodzenia. Przedstawiciele NATO nie ustosunkowali się dotychczas do tej informacji.
Walka o Misratę
Każda ze stron twierdzi, że odnosi sukcesy, które jednak nie mogą być zweryfikowane przez niezależne źródła.
Przykładem może być Misrata, jedyne większe miasto w zachodniej Libii, w którym rebelianci utrzymują znaczące pozycje. Walki o miasto, podczas których zginęło ponad 1000 osób praktycznie ustały. Rebelianci mają kontrolować większość miasta, ale zarówno oni jak i mieszkańcy przyznają, że wojska Muammara Kaddafiego pozostają na swoich pozycjach wokół Misraty.
Źródła rebeliantów zaprzeczyły wcześniejszym doniesieniom, iż posuwają się oni w kierunku Zintan, kolejnego miasta na drodze do Trypolisu. - Prowadzenie ofensywy byłoby bardzo ryzykowne. Wszystko może się wydarzyć i kosztować nas znaczne straty. To nie byłaby dobra decyzja w obecnej sytuacji - powiedział jeden z rebeliantów.
Chcą atakować więcej
Tymczasem dowódca sił brytyjskich, gen. David Richards, zaapelował na łamach londyńskiego "Sunday Telegraph" o rozszerzenie listy celów, które mogą atakować samoloty NATO aby uniemożliwić siłom Kaddafiego atakowanie rebeliantów. Richards podkreślił, że konieczna jest "bardziej intensywna akcja militarna" bowiem w przeciwnym wypadku konflikt w Libii zakończy się impasem.
Zdaniem Associated Press, Richards dał wyraz swojej frustracji wolnym tempem działań w Libii i ciągłym utrzymywaniem się Kaddafiego przy władzy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA