On chyba nie gra w ciemno. On chyba ma jakieś za sobą zapewnienia, że nie stanie mu się ta krzywda, że go nie upolują i nie zabiją. Przecież to nie jest samobójca. Doskonale wie, jakimi siłami i możliwościami dysponuje jego ukochany do niedawna patron Putin - komentowała bunt Jewgienija Prigożyna Krystyna Kurczab-Redlich, wieloletnia korespondentka polskich mediów w Rosji i autorka książek o tym kraju.
- Na rosyjskich drogach rosyjskiej czołgi jadą przeciwko rosyjskim obywatelom. Żołnierze Prigożyna, to są rosyjscy obywatele. To jest sytuacji niesłychana - oceniła Krystyna Kurczab-Redlich. Opisując pozycję samego Prigożyna, stwierdziła, że "zmontował całą fabrykę trolli w Petersburgu, którzy bardzo silnie wpłynęli na wybory w Stanach Zjednoczonych", oraz że "w wielu akcja tajnych był prawą ręką Władimira Putina".
- On chyba nie gra w ciemno. On chyba ma jakieś za sobą zapewnienia, że nie stanie mu się ta krzywda, że go nie upolują i nie zabiją. Przecież to nie jest samobójca. Doskonale wie, jakimi siłami i możliwościami dysponuje jego ukochany do niedawna patron Putin - powiedziała. - Prigożyn nie działa sam. (...) Być może jest w jakiejś współpracy z siłami ukraińskimi - dodała.
Dla Władimira Putina, według Kurczab-Redlich, dotychczasowy konflikt między Prigożynem a armią i ministerstwem obrony "był na rękę, bo zdejmował z niego odium przegranej", "myślał, że będzie kryty jako car - nie ja jestem winien - zawsze bojarzy są winni", zaś teraz Prigożyn "podważa decyzje Putina jako głównodowodzącego wojskami".
Kurczab-Redlich: Rosja stoi na wąskiej krawędź tuż przed wielkimi rozruchami
Dotychczas, według gościa TVN24, "wszystko, co mówił Prigożyn, było nie do zaakceptowania na Kremlu, ale Kreml się tym nie przejmował", ponieważ "nie dopuszczano możliwości prawdziwego buntu". Jako najważniejszy czynnik dla dalszych losów sytuacji, ekspertka wskazała to, "do jakiego stopnia wojska rosyjskie stoją za Prigożynem". - Jeśli Prigożyn przystępuje do walki, to jest lepiej niż inni zorientowany, że wojsko go poprze - dodała.
- Rosja stoi na wąskiej krawędź tuż przed wielkimi rozruchami - stwierdziła, dodając jednak, że "do takich potrzebne byłoby społeczeństwo obywatelskie", które jest jednak według niej w Rosji "zastraszone" i "nie wiemy, co naprawdę siedzi w społeczeństwie rosyjskim".
Znawczyni Rosji zapytana została także o "bezpośrednią przyczynę" buntu wagnerowców. - Nie tak dawno wyszło zarządzenie ministerstwa obrony narodowej, że armie prywatne powinny się podporządkować (resortowi obrony - red.) - wskazała. - Jeśli zostaną poczynione kroki przeciwko ministrowi obrony (Siergiejowi - red.) Szojgu, to znaczy, że Putin będzie się chciał jakoś dogadać i spacyfikować bunt Prigożyna - stwierdziła.
Trwa bunt wagnerowców
W piątek szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn powiadomił, że oddziały regularnej rosyjskiej armii zaatakowały obóz wagnerowców, co skutkowało licznymi ofiarami śmiertelnymi. Oznajmił, że zamierza "przywrócić sprawiedliwość" w siłach zbrojnych i wezwał, by nie okazywać mu sprzeciwu.
Gubernator obwodu lipieckiego w środkowej Rosji Igor Artamonow poinformował w sobotę po południu, że przez ten region przemieszczają się kolumny sprzętu najemników z Grupy Wagnera. Wcześniej tego dnia źródło agencji Reuters powiadomiło, że żołnierze Grupy Wagnera przejęli kontrolę nad obiektami wojskowymi w Woroneżu a konwój pojazdów wojskowych wspomnianej grupy Jewgienija Prigożyna zmierza w kierunku Moskwy.
Władimir Putin nazwał żołnierzy najemniczej Grupy Wagnera zdrajcami i zapewnił, że buntownicy poniosą odpowiedzialność przed prawem i narodem, a Rosja zostanie obroniona. Prigożyn zadeklarował w sobotę po przemówieniu Władimira Putina, że jego bojownicy nie poddadzą się w walce z regularną rosyjską armią.
Źródło: TVN24