Prezydent Trump zarzucił na Twitterze hipokryzję przywódcom demokratów w Kongresie. Rozpoczął tę potyczkę po tym jak dziennik "The Washington Post" oskarżył jego ministra sprawiedliwości o to, że zataił swoje spotkania z ambasadorem Rosji.
Donald Trump na Twitterze argumentował, że demokraci także spotykali się z "przedstawicielami Rosji". Niezrażony nasilającymi się apelami demokratów o ustąpienie Jeffa Sessionsa ze stanowiska ministra sprawiedliwości prezydent USA opublikował w piątek zdjęcia czołowych demokratów z "przedstawicielami władz rosyjskich".
Na jednym zdjęciu, jakie Trump dołączył do swojego tweeta, senator Charles Schumer, przywódca mniejszości demokratycznej, demokrata ze stanu Nowy Jork, je amerykańskie pączki z prezydentem Władimirem Putinem.
Trump domaga się "drugiego pochodzenia"
"Powinniśmy natychmiast rozpocząć dochodzenie w sprawie powiązań senatora Schumera z Rosją i Putinem. Totalny hipokryta!..." - napisał amerykański prezydent.
Schumer odpowiedział Trumpowi także na Tweeterze. Wyjaśnił, że jego zdjęcie z Putinem pochodzi jeszcze z 2003 roku, zaproponował publiczną rozmowę pod przysięgą o swoich związkach z Putinem i spytał Trumpa, czy on i jego otoczenie przyjmuje jego warunki.
W kilkanaście godzin później Trump wysłał kolejnego tweeta, tym razem ze zdjęciem Nancy Pelosi, przywódczyni Demokratów w Izbie Reprezentantów. Na zdjęciu Pelosi, która w przeszłości utrzymywała (tak jak Sessions), że nigdy nie rozmawiała z rosyjskim ambasadorem Sergiejem Kislakiem, siedzi za stołem dwa krzesła od Kislaka.
"Niniejszym domagam się drugiego dochodzenia" - napisał Trump.
Rzecznik Pelosi, wyjaśnił, że Pelosi mówiąc, że "nigdy nie miała spotkania z Kislakiem", miała na myśli to, że nie spotkała się z nim indywidualnie.
Rozbieżności w wypowiedziach
Pikanterii rewelacjom znajdującego się na "czarnej liście Trumpa" dziennika "The Washington Post", dodaje fakt, że Kislak, ambasador Rosji w USA, jest coraz częściej określany w amerykańskich mediach nie tylko jako czołowy dyplomata Federacji Rosyjskiej, ale także jako czołowy szpieg Moskwy, zajmujący się pozyskiwaniem agentów rosyjskiego wywiadu w Stanach Zjednoczonych.
Rozbieżności w wypowiedziach Sessiona, pierwszego senatora z Partii Republikańskiej, który poparł nominację Donalda Trumpa na prezydenta, dominują w amerykańskich mediach już od kilku dni i coraz częściej zaczynają przesłaniać inne sprawy.
Demokraci na czele z Pelosi wskazują, że nie ma nic zdrożnego w spotkaniach z rosyjskim dyplomatą, jednak zatajenie takich spotkań w zeznaniach składanych pod przysięgą, szczególnie przez ministra sprawiedliwości, jest przestępstwem.
Republikanie, a wśród nich komentator sieci telewizyjnej Fox News Bill O’Really, argumentują, że Demokraci starają się zemścić za swoją przegraną w ubiegłorocznych wyborach prezydenckich.
Jednak ta coraz bardziej partyjna potyczka, zdaniem O’Really’ego, nie powinna powstrzymywać Amerykanów przed próbą znalezienia odpowiedzi na podstawowe pytanie: Czy i w jakim stopniu Rosja próbowała wpłynąć na wynik ubiegłorocznych wyborów prezydenckich.
Autor: tas\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: twitter.com/realdonaldtrump