Piłkarskiego talentu mu ponoć nie brakowało. Od wielkiej kariery miał go powstrzymać jedynie ojciec, troskliwie przedkładający edukację syna nad kopanie piłki. A transfer do samego Fenerbahce był podobno o krok. Podobno, bo to wersja jedynie Recepa Tayypia Erdoğana i jego akolitów. Opowieści o kolejnych strzelanych golach i dryblingach pojawiają się wyłącznie w peanach na cześć obecnego prezydenta Turcji. Kronikarze i rzetelni biografowie mają problem z odnalezieniem informacji o rzekomych piłkarskich popisach przyszłej głowy państwa. A szkoda, bo pewnie każdy chętnie obejrzałby mecz młodzieżowej drużyny Erdoğana, w którym przy stanie 9:9 miał on przewrotką strzelić zwycięskiego gola.