Truciciel zwierząt grasuje na Krymie

 
10 tysięcy za truciciela zwierzątEPA

Najpierw padł szympans-maskotka, potem dzikie koty i niedźwiedzie. W sumie 10 zwierząt z krymskiego zoo zostało okrutnie otrutych. Właściciel się nie poddaje i oferuje 10 tysięcy dolarów za wskazanie sprawcy.

- Zwierzęta umierały w strasznych bólach. Wstępne ekspertyzy wykazały u nich uszkodzenia żołądka, przewodu pokarmowego i powiększoną wątrobę - relacjonowała na konferencji prasowej główna weterynarz Krymu, Maria Mirosznyczenko.

Pierwszą ofiarą trucicieli stała się żywa maskotka i jeden z pierwszych lokatorów ogrodu, szympans Czarlik. Po nim padły dwa rysie, dwie pumy, para niedźwiedzi himalajskich, wilk i pies-pekińczyk. Ostatnią ofiarą niezidentyfikowanego truciciala został niedźwiedź himalajski, który zdechł w lany poniedziałek. - W ciągu trzech tygodni zginęło dziesięcioro zwierząt. To już przestaje być wyłącznie naszą własną tragedią - mówił założyciel zoo Ołeh Zubkow.

Zemsta nielegalnych parkingowych?

Prywatny ogród zoologiczny o nazwie "Kazka" (bajka) działa od prawie 15 lat. Zubkow zadeklarował, że mimo obecnych kłopotów nie zamknie zoo dla zwiedzających, ani nie zabroni karmienia żyjących w nim zwierząt. Planuje jednak wzmocnić ochronę zoo i zamontować w nim kamery. Ma także nadzieję, że dzięki wyznaczonej nagrodzie sprawcy okrucieństwa szybko zostaną ujęci.

Zubkow podejrzewa, że śmierć jego zwierząt może być zemstą za to, że walczył z ludźmi pobierającymi opłaty za parkowanie samochodów w okolicach jego ogrodu.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: EPA