Przedstawiciele tzw. trojki (Komisja Europejska, MFW i Europejski Bank Centralny) krytycznie oceniają reformatorskie działania greckich władz. Bez pozytywnej opinii z ich strony Ateny nie otrzymają kolejnej transzy (8 miliardów euro) międzynarodowego pakietu ratunkowego, a to może oznaczać bankructwo kraju.
Jak informuje w sobotę agencja dpa, szef delegacji MFW w Atenach, Duńczyk Poul Mathias Thomsen powiedział niemieckiej gazecie "Welt am Sonntag", że "Grecja znalazła się na rozdrożu". Jego zdaniem program uzdrowienia finansów pogrążonej w kryzysie zadłużenia Grecji nie powiedzie się, jeśli władze nie zdecydują się na znacznie bardziej radykalne reformy strukturalne.
Tekst artykułu w niedzielnym "Welt am Sonntag" dpa otrzymała z wyprzedzeniem.
Wrogie przyjęcie członków trojki
Przedstawiciel Komisji Europejskiej w trojce, Niemiec Matthias Mors, skrytykował rząd Jeorjosa Papandreu za nie dość szybkie realizowanie planów oszczędnościowych. - Grecy sądzą, że wystarczy uchwalać ustawy. Ale ich wdrażanie wymaga czasu. A często brakuje też odpowiednich struktur, na przykład w systemie podatkowym - powiedział Mors.
Bez pozytywnej opinii trojki Ateny nie otrzymają kolejnej transzy (8 miliardów euro) międzynarodowego pakietu ratunkowego, a to oznaczałoby dla Grecji bankructwo.
Agencja dpa pisze, że członkowie delegacji trojki spotykają się w Atenach z oznakami wrogości. Szefowie delegacji KE, MFW i EBC ujawnili, że nie wychodzą na ulicę bez ochroniarzy i że ze względów bezpieczeństwa także na bardzo krótkich trasach poruszają się samochodach.
Źródło: PAP